Bitter life and sweet lies

Witam,
To moje pierwsze opowiadanie i liczę, że się spodoba.
Za każdą konstruktywną krytykę dziękuje :).

-Dobra Aurora, wstawaj…-Nieprzyjemny głos, bo jej własny rozległ się w głowie uśpionej w połowie jeszcze kobiety.

Fundacja SCP. Ta praca nie daje stu procent szans na to że wrócisz do domu. Zależy z jaką klasą pracujesz. Nie masz nigdy pewności że to coś za szybą, bądź w innej komorze nie wyjdzie Ci za moment na spotkanie.

Tego typu myśli nękały nową badaczkę tej przeklętej Fundacji. Dr. Aurora Caroline Wolf podniosła się z łóżka przecierając oko odpowiadającą mu lewą dłonią, a prawą natomiast wyłączając budzik. Zajrzała przelotem na lustro. Blada cera, długie, płomieniście rude włosy i jasno turkusowe oczy pod którymi zaczynały pojawiać się cienie, a następnie tkz. "worki". Czyżby życie na kawie i energetykach, oraz branie nadgodzin, aż tak źle służyło jej zdrowiu? Oczywiście że tak. Nie inaczej.

Podśpiewując pod nosem "Peace Sign" rozczesywała włosy patrząc nieobecnie w lustro i powtarzając listę zadań w głowie.

-Uzupełnić notatki, pomoc starszemu badaczowi i zapisywanie jego notki z przesłuchania…później przerwa…aleeee chyba sobie ją odpuszczę…i tak nie będę głodna a dodatkowe sprawdzenie błędów w notatkach mogą być przydatne…

Prawdą było to że odpuszczanie przerw na posiłek było codziennością. Później przelotnie w drodze do domu kupowała jakiś batonik na stacji benzynowej, a później kolacja w domu i późne pójście spać.

Badaczka związała włosy w warkocz i nałożyła soczewki. Odpuściła sobie prysznic, przemyła zmęczoną życiem twarz. Młoda, ale marnowała swą urodę przez głupotę. Później szybka toaleta, lekki makijaż by ukryć oznaki zmęczenia. Nie chciała być wysłana przymusowo na urlop zdrowotny. Makijaż działa cuda, widać to szczególnie w telewizji. Założyła średniej wysokości czarne szpilki i biorąc teczkę oraz kitel wybiegła w pośpiechu z apartamentu mało nie skręcając sobie kostki przy wejściu do windy.

-Szlag! Drzwi!

Zawróciła i szybko je zamykając wróciła do tego klaustrofobicznego pudła. Zjechała na sam parter, po czym szybkim krokiem dotarła do swojego czerwonego Alfa Romeo. Wsiadła i odjechała. I pomyśleć że gdy jej matka dowiedziała się w jakim kierunku chce się uczyć wyśmiała ją. Uważa pewnie do teraz, że Aurora pracuje na zmywaku. Ale by jej mina zrzedła gdyby dowiedziała się, że jej "nie idealna" i "nie nadająca się" córeczka pracuje w światowej organizacji. Badaczka wygarnęła by jej to gdyby nie to iż musi trzymać język za zębami. Nie utrzymuje kontaktów z rodziną od czasu studiów i niech tak zostanie. Aurora zacisnęła blade i drobne dłonie na kierownicy zakończone krótkimi czarnymi paznokciami. Westchnęła. Jej dzieciństwo to był koszmar, ale teraz czuła się lepiej, pomimo tej jakże niebezpiecznej pracy. Musiała dać z siebie wszystko, uśmiechać się, być miłą i unikać konfliktów.

Musiała być idealna, dla "przyjaciół" z pracy, dla wszystkich w koło. Musi być wzorem, nie załamywać się, nie popełniać błędów i choć tak często chciała wypłakać się w ramie swojego przyjaciela i wyrzucić z siebie wszystko co ją gryzie przez całe życie nie chciała by Simon widział ją w tym stanie. By ktokolwiek zobaczył ją w stanie, w takim jak zasypia i zostaje sama. Strużki łez gładziły jej delikatne policzki. Musi się ogarnąć i nałożyć maskę uśmiechu, być pomocną i ogarniętą. Depresja zżerała ją od dwóch lat a leki przestawały przynosić rezultaty. Ale, gdzież szukać szczęścia w tym jej zabieganym i samotnym życiu? W pracy gdzie może stracić bliskie osoby przez wynaturzenia? Pomimo iż zawsze miała swojego przyjaciela z pracy i czasów studiów, uważała że jest sama. On lubił tylko jej idealną stronę. Więc jaki w tym sens? Żyła tylko by udowodnić sobie, że jej matka nie miała racji. Że jej rodzina nie miała racji.

W tej pracy, słabość psychiki i jej kruchość jest czymś najgorszym, tu nie można okazać słabości. Może Ci przyjść nawet kiedyś wycelować w głowę przyjaciela bronią i wtedy musisz strzelić.

Rozbrzmiał dzwonek telefonu a na ekranie wyświetliła się nazwa kontaktu: Simon ;).
Pamiętała jak sam parę lat temu zapisał tak się w jej kontaktach. Odebrała i włączyła głośnomówiący.

-Hej!-Zawołała przesłodzonym i szczęśliwym głosikiem, który zawsze przybierała przy ludziach.

-Cześć Wolf…-Rzadko mówił do niej po nazwisku Wiedziała po jego tonie głosu że coś się święci.-Pamiętasz, gdy wczoraj pojechaliśmy po twoje auto do mechanika, a Nina przejęła twój „dyżur”, nie?-Zapytał z próbą ukrycia smutku. Rudowłosa przetarła łzy. Wiedziała że będzie musiała poprawić makijaż w aucie, nie pokarze się tak.

-No tak, czy coś się stało?-Spytała z zaniepokojeniem zapominając o słodkim głosiku.

-Ona…-Uciął.-Ona nie żyje.

-Co..?-Łzy zebrały na ponów jej się w oczach. Nina Oyashiro…jej bliska przyjaciółka z pracy, miałaby umrzeć?

-Nie żyje…podobno jakiś Keter przełamał zabezpieczenia.- Jego głos również nie był taki jak zawsze. Był niespokojny, smutny i nieobecny z lekka.

Dr.Wolf milczała przez moment po czym naumyślnie dodała gazu a koła zaczęły ślizgać się po zamrożonym asfalcie. Powoli traciła kontrole nad autem. Jej wzrok był nieobecny, a z oczu płynęły łzy. To było za dużo.

-Wolf?-Rozległ się głos.

To było za dużo na jej psychikę.

-Aurora? Jesteś tam?

W Fundacji nie można się przywiązywać ani współczuć. W każdej sekundzie, ktoś może zginąć.

-Żartujesz…tak?-Zwróciła się zimnym głosem.- To jebany żart, tak?!

-Nie…przykro mi…wszystko dobrze..?-Spytał się zaniepokojony, nigdy jej takiej nie słyszał. Wiedział, że coś w niej pękło. Auto wpadło w poślizg. Usłyszał to.- Aurora….?-Spytał chcąc zawołać ją. Znał ten dźwięk za dobrze.

Samochód zaczął dachować po wypadnięciu z drogi, po czym zatrzymał się pod jakimś drzewem.

-AURORA?!-To ostatnie co zapamiętała włącznie z bólem przed nastaniem ciemności.

W tej przeklętej Fundacji, przywiązywanie się do ludzi to najgorsza droga
wyboru. Gorszą jest już tylko śmierć.

Rażące białe światło szpitala i uczucie czyjejś dłoni na swojej. Ciche nucenie Dr. Simon'a Black'a, to to co Wolf pamięta po przebudzeniu. I jedną myśl:

-Cholera…nie udało się...

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License