One Eyed Bloody Cyclops
ocena: 0+x

03.09.2031 | Independent Kingdom of Scotland | 572 day of war.

The misty moorland in the Pentland hills, immersed in the morning fog, was the last refuge of the local flora and, at the same time, a veritable natural bastion of fauna in the local region. Even before the outbreak of the war and the rise of the New British Empire, led by Empress Meghan Markle, the surrounding area was included in the national heritage of UNESCO, where each spring the purple oceans of heather attracted tourists from all over the country, and the inhabitants of Edinburgh provided a beautiful escape from everyday life. in a port metropolis. Surprisingly, the fights in the nearby city did not disturb the circle of life here. Distant cannonades of artillery and aerial mortar flares blended in with the surrounding landscape like a mottled grass snake in densely overgrown litter.

For, as usual, the starling announced the arrival of the silvery morning with its singing, and the minks and martens, after a successful night hunting, would go to their earthen bottoms for a well-deserved rest. The lizards, having quenched their thirst with small drops of dew, went in search of a boulder where they could spend the afternoon basking in the warm rays of the sun.

The gray hare slowly moved out of the dark burrow, twitching its pink nose. The fearful animal froze for a second each time the shockwave of a just detonated cluster missile carried across the moors, destroying houses and killing the inhabitants of the concrete jungle. However, when the roar ceased, the gray jumper moved again a meter or two only to repeat the said action, as if honoring the victims of distant attacks.

After a few minutes the hare reached the edge of the black asphalt road and stopped. Steady eyes scanned the still sleepy surroundings in search of danger. Slowly, in small jumps, the animal emerged into the open space, leaving the safe cover of the purple heathers. When it reached the broken line of the white belt, it stopped again, as if guided by a hunch. The ears placed one after the other now rose upright. There was an instinct that, in the case of many species, weighed about whether the victim would survive or not.

„Zagrożenie! Zagrożenie! Zagrożony? Nie? Uciekać? NIE! Tak? Znaleźć kierunek ataku! TAK, TAK! Uciekać?”

Niezdecydowanie przypieczętowało los małego skoczka.

Drobne ciałko zostało rozerwane na strzępy gdy ”coś” co wykraczało poza pojęcie zwykłych zwierząt przemknęło po drodze zostawiając za sobą czarną plamę posoki i różową kupkę czegoś co jeszcze chwilę temu oddychało, i cieszyło się zajęczym życiem.

— Kurwa mać! — wrzasnął kierowca, włączając wycieraczki w nadziei usunięcia resztek futerka z przedniej szyby. — To już trzeci dzisiaj! Jak tak dalej pójdzie to zanim nas zobaczą to na pewno poczują smród flaków.

— Jak chcesz wyłączyć ”maskowanie” to pogadaj z Wiedźmą. Śmiało, nawet włączę ci radio — odparł pasażer wyciągając krótkofalówkę. Siedzący za kierownicą brodaty szkot, zbladł.

— N-nie, nie trzeba — wydukał cicho. Jadący obok kierowcy najemnik prychnął chowając urządzenie z powrotem do kieszeni kamizelki.

— Tak myślałem. A poza tym czy wy przypadkiem nie jecie takich rzeczy? Haggis czy jakoś tak?

— To kompletnie co innego — odburknął szkot poprawiając wełnianą czapkę. — Tradycyjnie haggisy to pudding w owczym żołądku, ale dzisiaj owija się go w plastikową osłonkę.

— To z tego co rozjechałeś zrobisz sobie pasztet — skwitował odpowiedź najemnik.

— Czy wszyscy amerykanie są tacy… Protekcjonalni?

— Yhm, a teraz przyjechaliśmy w odwiedziny do jedzących wnętrzności szkotów, w darze ofiarowując trochę amerykańskiej wolności.

Żołnierz uśmiechnął się półgębkiem poprawiając swoje oporządzenie taktyczne. Składało się na nie czarno-popielaty mundur typu A-TACS, polarowa czapka w burym kamuflażu, cienka czarna wełniana kominiarka oraz kamizelka w tym samym kolorze chowająca cylindryczne magazynki do PP-19 znanego powszechniej jako Bizon, leżącego teraz na kolanach żołnierza.

Kompaktowy rosyjski karabinek ze składaną kolbą zasilany amunicją 9 × 18 milimetra Makarowa oraz posiadający zasięg skuteczny rzędu 150 metrów stał się popularnym wyborem wśród najemników zastępując drogi pistolet maszynowy KRISS Vector, który pozostał na wyposażeniu co bardziej elitarnych jednostek Firmy.

Rosyjska konstrukcja opracowana jeszcze w latach 90 ubiegłego stulecia i oparta na podzespołach AK-74 oraz AKS-74u brała udział w aktualnych terenach zmagań militarnych, jakimi były walki w miastach południowej Szkocji. Biorąc pod uwagę wiek tej broni palnej, radziła sobie zaskakującą dobrze, stając się godnym przeciwnikiem wobec karabinów oraz PM’emów amerykańskiego pochodzenia, również mających swój udział w konflikcie na wyspie. Łatwo dostępna amunicja Bizona sprawiła że PMC A.R.G.U.S. Inc. ponownie uruchomiło swoje kontakty na wschodzie Europy, aby w przyszłości pozyskać dodatkowe zyski ze sprzedaży nadmiarowych pocisków.

Najemnik poklepał zimny metal osłony lufy i przesunął palcem po ślimakowym magazynku mieszczący aż do 64 naboi. Jak na swoje rozmiary był do prawdopodobnie rekordzista w swojej kategorii. Na tym też opierała się główna przewaga tej broni.

Oddział posiadający tego typu karabiny mógł po prostu zalać przeciwnika gradem ołowiu, który posiadał platformy o zdecydowanie mniejszej pojemności pocisków.

— Wiesz może jak to działa? — spytał szkot, przerywając niezręczną ciszę. Pasażer spojrzał na niego z ukosa.

— Co takiego? — kierowca wykonał niezdecydowany ruch ręką.

— To wszystko, ta magia, ta tauma… Tauma…

— Taumaturgia?

— Właśnie. Wiesz jak to działa?

— Nie. Za wysokie progi jak na moje nogi.

— I nie przeszkadza ci to? Nie chciałbyś wiedzieć jak… No jak to jest możliwe — Najemnik wzruszył ramionami.

— Bo ja wiem. Chyba nie. Płacę mam niezłą i robię to co lubię. Jestem w stanie wyżywić rodzinę, zabezpieczyć ich na przyszłość. Poza tym, jak to mówią: „Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.” — Brodaty mężczyzna nie był usatysfakcjonowany odpowiedzią.

— Ale, chyba musisz coś wiedzieć. Cokolwiek. Chociażby podstawy. Przecież nie możesz…

Żołnierz przerwał mu i zmusił kierowcę do nawiązania kontaktu wzrokowego. Piwne oczy zalśniły złowrogo.

— Słuchaj koleś, to będzie ostatnia rada jaką ci dzisiaj udzielę. Nie wtykaj kutasa pomiędzy drzwi. — Wzrok kierowcy skakał z miejsca na miejsce, patrząc to na wąską drogę, to na zamaskowanego żołnierza trzymającego karabin na kolanach. — Masz naprawdę ogromne szczęście, że załapałeś się na ten transport. Chociaż nie, to chyba jednak jest pech. Zwłaszcza dla ciebie. Jesteś tu tylko dlatego, że potrzebujemy przewodnika. Poradzilibyśmy sobie sami gdyby nie to, że wróg mógłby wyśledzić nas w sekundę gdybyśmy włączyli nawigację. A wtedy jedna rakieta w punkt i bum. Wszyscy zginęliśmy. To na co tak wybrzydzasz — Żołnierz wskazał na dziwne znaki namalowane oleistą substancją na całym Land Roverze — Sprawia, że jesteśmy niewidzialni i bezgłośni. Jesteśmy mirażem na drodze. Niewidoczni dla oka, zmysłów, a zwłaszcza sensorów brytoli. I nie zapominaj, że nie walczymy dla waszej sprawy. Walczymy dopóki pieniądz płynie. Gdy ten konflikt się skończy to my ot tak — najemnik pstryknął donośnie palcami. — znikniemy, jakbyśmy nigdy nie istnieli. Będziemy kolejnymi nie potwierdzonymi oddziałami partyzantów widzianych tego i tamtego dnia. Niczym więcej. Znasz nasze motto? — kierowca pokręcił przecząco głową. — Brzmi ono: „Nie zadajemy pytań. Wykonujemy tylko swoją robotę.” Niewielu ludzi wpada na to, że ta zasada działa w obie strony, dlatego skończ te bezsensowne pytania bo odpowiedź brzmi: Nie.

Szkot chcący właśnie zadać kolejne zrezygnował z tego pomysłu i na powrót skupił się na prowadzeniu terenówki. Z powodu działającej magii nie widział maski jak i samego silnika, więc wrażenia z jazdy były dość nietypowe. Najemnik widząc, że ostre słowa przyniosły zamierzony skutek oparł się o szybę próbując jeszcze odpocząć nim wjadą do ogarniętego walkami Edynburga. Dziwnie pokręcony symbol drzewa namalowany na szkle, zadrżał pod wpływem dotyku ciała żołnierza. Amerykanin niechętnie zmienił pozycję unikając kontaktu ze znakiem.

Cień 2 do Cienia 1 odbiór.

— I to by było tyle z odpoczynku — mruknął najemnik sięgając po trzeszczące radio — Nadawaj Cień 2.

Cień 1 może przyspieszylibyście trochę? Jeśli sensory zbliżeniowe jeszcze się nie rozkalibrowały to z odczytów wynika, że siedzę wam na zderzaku. Widzę wasz ping w odległości mniejszej niż 10 metrów. Nie chcę wam wjechać w dupę. W tej mgle i tak gówno widać, a aktywny kamuflaż w tym nie pomaga.

Żołnierz spojrzał w wsteczne lusterko, na próżno próbując zobaczyć zamaskowany pojazd. Wiedział tylko, że gdzieś za nimi jechała czarna 8 tonowa pół ciężarówka International MXT-MV, za którą z kolei jechały dwie kolejne prawie 18 tonowe ciężarówki wojskowe HEMTT M985. Jedna wiozła kanciasty kontener z nową wersją działa kinetycznego wynajętego przez rebeliantów, druga na swej wydłużonej platformie posiadała specjalny moduł transportowy dla 30 osobowego oddziału żołnierzy pełniącego rolę ochrony ładunku wysokiego znaczenia. Konwój zamykała druga pół ciężarówka MXT-MV przez tutejszych nazywana Husky.

— Jasne Cień 2 już odjeżdżamy — odpowiedział najemnik poganiając kierowcę Land Rovera. Szkot posłusznie przyspieszył.

Dzięki Cień 1, bez odbioru.

— Czy ta broń zadziała? — spytał z wahaniem kierowca.

— Kurwa, kolejne pytania? — szkot zamilkł unikając wzroku żołnierza. W końcu to najemnik nie wytrzymał. — Dobra, bo będziemy tu siedzieć jak te dwa chuje. Czemu niby NIE miałaby działać?

— Nie wiem. To chyba delikatne urządzenie.

— Tak, jest delikatne, drogie, cholernie trudne w obsłudze i mało poręczne, ale potrafi z opancerzonego transportera przeciwnika zrobić ser szwajcarski. Kurde jak teraz o tym myślę to bunkier też pewnie rozwali. W końcu to działo kinetyczne, wyrzutnia elektromagnetyczna, railgun, jak zwał tak zwał. Ta ślicznotka — żołnierz wskazał za siebie kciukiem kontynuując już spokojniejszym głosem. — Wystrzeliwuje pociski z prędkością 7 Machów, a po konfiguracji strzela każdym kalibrem i każdym rodzajem amunicji. Poza sporadycznymi wyjątkami oczywiście. 7,62? Nic prostszego. BMG .50 cala? Ależ oczywiście. 120 milimetrowy pocisk przeciwpancerny? Nie ma problemu. I ta lista się ciągnie i ciągnie.

Brodaty mężczyzna drapał się przez chwilę w ucho.

— A wystrzeli coś innego?

— Hę? — najemnik spojrzał zdziwiony na szkota. — Co masz na myśli?

— No wiesz. Na przykład cegłę, albo pręt zbrojeniowy?

— A po cholerę?

— Pytam z ciekawości — żołnierz zasępił się w drogę przed sobą.

— Bo ja wiem… Pewnie tak. Tylko nie jestem pewien po co chcesz to robić? Możesz tylko zepsuć wyrzutnię. Poza tym kto ci znajdzie idealnie symetryczny pręt zbrojeniowy? Nie, lepiej używać zwykłej amunicji. Mniejsze ryzyko utraty ręki i- UWAŻAJ!

Najemnik krzyknął takim tonem, że kierowca nie zastanawiając się wdepnął pedał hamulca do oporu. Jednak jadący samochodem mężczyźni zbyt późno dostrzegli zagrożenie. Land Rover został trafiony od frontu pociskiem rakietowym z siłą która przewróciła go na dach, a bezwładność zrobiła resztę.

Terenówka niesiona siłą rozpędu, szorowała metalowym poszyciem o podłoże wzniecając deszcz iskier oraz pozostawiając jasne bruzdy w czarnym asfalcie drogi. Pojazd zamigotał gdy układ symboli tworzących aktywny kamuflaż został zniszczony, aż w końcu w rozbłysku niebieskiego światła, zielony Land Rover na powrót trafił do świata ograniczanego znanymi prawami fizyki.

Samochód nie zwalniał jednak, lecz zbliżał się szybko do następnego zakrętu. Pozbawiony możliwości skrętu pojazd wyleciał z drogi i koziołkując poleciał w dół zbocza, ryjąc w kolorowych wrzosach czarne blizny wyrzuconej ziemi. Po krótkiej chwili terenówka zatrzymała się przewrócona na bok i oparta o wystający pień ściętego kiedyś drzewa.

— JASNA CHOLERA! — kierowca jadącego za Land Roverem transportera ostro zahamował próbując uniknąć losu jaki spotkał pojazd prowadzący. Inny najemnik, jeden z sześciu pasażerów pół ciężarówki rzucił się w stronę krótkofalówki wciskając przycisk nadawania tak mocno, że klawisz złamał się pod palcami.

— KONWÓJ STOP! KONWÓJ STOP! — wydarł się do radia chwytając się uchwytów bezpieczeństwa gdy prowadzący wóz żołnierz próbował wyjść z poślizgu w jaki wpadł samochód po zablokowaniu się hamulców.

Złe warunki pogodowe, niespodziewany atak, a może właśnie aktywny kamuflaż mający ukryć kolumnę pojazdów sprawił, że na odosobnionej drodze A702 pośród niskich wzgórz Pentland doszło do prawdziwego chaosu.

Najemnicy w kabinie ośmiokołowej ciężarówki HEMTT wiozącej kontener z cennym ładunkiem, zostali kompletnie zaskoczeni na widok sunącego bokiem Internationala, którego kanciasty kształt zaczął prześwitywać zza zasłony taumaturgicznej uszkodzonej przez nagłe manewry kierowcy.

Siedzący za kierownicą samochodu ciężarowego żołnierz odbił ostro w lewo unikając zderzenia z 8 tonowym transporterem. Manewr ten agresywnie wykonany sprawił, że lewe przednie koło ciężarówki wpadło do przydrożnego rowu i odbiło się od jego wewnętrznej ściany. Reaktywne zawieszenie podbiło pojazdem do góry, który przeleciał nad kanałem wylatując z drogi.

Samochód zdołał utrzymać się w pionie sunąc wprost na łagodne wzniesienie. Morze purpurowych wrzosów wyhamowało HEMTT’a, którego trójkątny przód zarył w miękką glebę zbocza 70 metrów od szosy. Jego silnik zdławiony wyboistą jazdą zgasł, a wyszarpane z podłoża błoto naruszyło misterną symetrię znaków magicznych i pojazd w rozbłysku błękitu pojawił się na środku wrzosowiska.

Dwójka najemników w kokpicie ciężarówki spojrzała po sobie niedowierzając aktualnej sytuacji. Płynąca we krwi adrenalina szybko jednak przywróciła ich do rzeczywistości.

— Jesteś cały William?

— Tak mi się wydaje. A ty Tyler?

— Też. Co się stało do cholery?

— Nie mam pojęcia. Chyba Cień 1 najechał na minę.

— Przecież trasa miała być czysta. To jakim cudem…

Próba dojścia do przyczyny wypadku została przerwana przez grad pocisków średniego kalibru, który spadł na kabinę ciężarówki. Najemnicy skulili się w siedzeniach próbując uniknąć trafienia.

— Cień 3 do wszystkich Cieni! Jesteśmy pod ostrzałem, powtarzam jesteśmy pod ostrzałem! Potrzebujemy wsparcia! Potrzebu- — tyle zdołał przekazać przez radio William nim amunicja przeciwpancerna przedarła się przez wzmocnione szkło przedniej szyby, a potem przebiła jego kamizelkę. Wzrok żołnierza rozmył się, a bezwładne ciało osunęło się na kierownicę. Głośny dźwięk klaksonu poniósł się echem po wrzosowisku.

— Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa — syknął przez zęby Tyler odpinając pas i wciskając się w przestrzeń na nogi, chcąc w ten sposób uniknąć losu kolegi, który wpatrywał się nie widzącymi już oczyma na purpurowe kwiaty.

Po paru sekundach żołnierz usłyszał nadchodzącą transmisję w swoim zestawie słuchawkowym. To był Cień 4, czyli drugi HEMTT z konwoju. Nadawał on informacje o aktualnej sytuacji oraz przekazywał rozkazy.

Uwaga do wszystkich Cieni, wyłączyć maskowanie. Zdezaktywować maskowanie! Wróg na szczytach, wróg na szczytach. Cień 5 oraz Cień 2 ruszać do Cienia 1, poszukać ocalałych. Macie pozwolenie na otwarcie ognia. Cień 3 czy możesz cofnąć się na drogę? Cień 3 czy możesz wycofać?

Tyler wcisnął przycisk nadawania.

— Nie Cień 4. Pojazd unieruchomiony, powtarzam: Pojazd UNIERUCHOMIONY. Kierowca nie żyje! Kierowca zabity w akcji! — wydzierał się najemnik próbując przekrzyczeć huk padanych strzałów i ogłuszający dźwięk klaksonu ciężarówki, który z czasem zaczął zmieniać swoją częstotliwość. — Jesteśmy, jestem pod ciągłym ostrzałem. Wróg ma amunicję przeciwpancerną. Przyjęliście Cień 4? Czy przyjęliście Cień 4? Odbiór.

Przyjęliśmy Cień 3. Zostań na pozycji i ją utrzymaj. Spróbujemy zabezpieczyć teren.

Radio zamilkło by po chwili znów wypełnić się komunikacją pomiędzy pozostałymi Cieniami jednak Tylera to już nie obchodziło. Kule wciąż spadały na jego ciężarówkę raz za razem waląc we wzmocnioną karoserią, rozrywając pancerne szyby i sypiąc dookoła drobinkami szkła lub trafiając w ciało Williama, które poruszało się szarpane przez pociski.

Żołnierz oparł głowę o zimny metal drzwi czując jak naboje rykoszetowały bądź grzęzły w głębszych warstwach powłok kuloodpornych. „Błagam, pospieszcie się Cień 4.” — pomyślał najemnik kładąc odbezpieczony karabin obok siebie na podłodze i obejmując nogi ramionami. — „Szybciej chłopaki, szybciej.”

Przez podziurawione okna kabiny sączyło się zimne powietrze mglistego poranka.

Tyler zadrżał wydychając obłoczek pary i zaczął odliczać sekundy, w nadziei, że po odliczeniu którejś z nich nadejdzie pomoc.

— — — —

W tym samym czasie Cień 4 zatrzymał się w poprzek drogi na wysokości ostrzeliwanego HEMTT’a uprzednio usunąwszy swoją zasłonę kamuflującą w pięknym pokazie niebieskiego światła. Szpakowaty mężczyzna pełniący rolę dowódcy tego konwoju spojrzał na swój gotujący się do obrony oddział.

28 mężczyzn właśnie wstało z wąskich siedzeń odbezpieczając karabiny, bądź wkładając dodatkowe płyty balistyczne do swych kamizelek. W końcu wróg używał amunicji przeciwpancernej, więc dodatkowa osłona nie zaszkodzi. Jeden z nich podszedł do dowódcy trzymając przenośny aparat radiowy najnowszej generacji.

— Wsparcie powietrzne będzie za 40 minut sir — zaraportował żołnierz. — Przyślą nam dwa Mi-35 razem z desantem.

— Długo, o wiele za długo — mruknął mężczyzna wyglądając przez małe okienko obserwacyjne na oddaloną o mniej niż 100 metrów drugą ciężarówkę. — Równie dobrze mogłaby być po drugiej stronie doliny — stwierdził.

Widok na zakopanego HEMTT’a przesłonił mu, Cień 5, który przemknął poboczem, kierując się w stronę drugiego Internationala MXT-MV w celu przeprowadzeni akcji ratowniczej Cienia 1. Strzelec na wieży pół ciężarówki mając do swojej dyspozycji zmodernizowaną wersję karabinu M2 Browninga zasilanego taśmowo amunicją 12,7 milimetra postanowił przetrzebić nieco szeregi wroga ciągnąc długą serią po wierzchołku prawego zbocza. Co prawda sam naraził się przy tym na ostrzał lecz grube na 10 centymetrów płyty pancerne umiejscowione wokół stanowiska strzeleckiego skutecznie chroniły operującego broń maszynową żołnierza. Samochód zbliżając się do bliźniaczej pół ciężarówki zostawiał za sobą wąski paseczek ołowianych łusek.

— Mam nadzieję, że uda im się dotrzeć do Cienia 1. My musimy jakoś wyciągnąć Cienia 3 — powiedział do siebie szpakowaty mężczyzny.

Po chwili pokręcił głową.

„Niewiarygodne, że zdołali mnie tak podejść. MNIE?! Jacka Rydera. Dowódcę Cieni. Mnie? Black Jacka?! Kto to jest? Brytyjczycy? Niemożliwie, nikt nie wiedział o tym konwoju. Nikt poza…”

— Sir? — żołnierz wyrwał dowódcę z rozważań. Mężczyzna spojrzał z ukosa na podkomendnego.

— Słucham?

— Nasza załoga w kabinie informuje, że z powodzeniem zabezpieczyła się przed ostrzałem. Zdołali opuścić płyty pancerne na wszystkie okna, więc w każdej chwili możemy stąd odjechać. Nasza naczepa również wytrzyma ostrzał wroga — najemnik wskazał na grube ścianie modułu transportowego. — Na tą chwilę jesteśmy tu bezpieczni jednak kierowca ostrzega, że po dłuższym czasie w bezruchu systemy naprawcze mogą nie być w stanie zrekompensować uszkodzeń. Wspominał głownie o wrażliwych na ataki oponach. Pianka uzupełniające jeszcze wytrzymuje, ale tak jak mówię, nie wiemy ile jeszcze zostało nam czasu nim zostaniemy unieruchomieni. — I jakby na potwierdzenie słów mężczyzny kule znów zaczęły stukać w obie ściany przyczepy.

— Dziękuję Ethan, bądź gotowy. — materiał kominiarki poruszył się gdy żołnierz uśmiechnął się lekko.

— Zawsze sir. — odparł dołączając do reszty oddziału.

Ryder przebiegł szybkim spojrzeniem po wnętrzu pojazdu, aż jego wzrok padł na przykurczoną postać w długim czarnym płaszczu siedzącą tuż przy drzwiach, na samym końcu rzędu siedzeń.

W mrocznej kolorystyce ubrania jedynym elementem odbiegającym od reszty była niewielka opaska przewiązana na lewym ramieniu. Dwa poziome pasy bielu i czerwieni zostały złączone szybko namalowanym symbolem, którego zeschła farba zdążyła odpaść w pojedynczych miejscach. Znak w postaci dużej litery P, u doły rozbiegającej na kształt kotwicy morskiej niemalże emanował dawną historią i wspomnieniami zdarzeń minionych.

Pomimo ograniczonej przestrzeni każdy z trepów trzymał się od przygarbionej osóbki najdalej jak tylko mógł. Jack podszedł do dziwnego pasażera i stanął tuż przed nim.

— No pani Anno, teraz jest dobry czas na wyjaśnienia.

Drobna kobieta powoli uniosła głowa, odsłaniając dolną część twarzy. Biała jak śnieg skóra poznaczona bliznami i znamionami, których pochodzenia można było się tylko domyślać w akompaniamencie wąskich szorstkich warg tworzyły obraz wzbudzający odczucia niepewności i wrażenia nieokreślonego mroku. Reszta pozostała ukryta wsród cieni kaptura.

Kobieta uśmiechnęła się.

— Jakie to wyjaśnienia ma pan dowódca na myśli? — spytała głosem młodym i pełnym werwy, z lekką chrypą i ledwo słyszalnym wschodnim akcentem. Ryder założył ręce na pierś i sapnął złowrogo ledwo hamując swój gniew.

— Hmm, może zacznijmy od tego, że jakby pani nie zauważyła to wjechaliśmy w pułapkę. Mam już jedną potwierdzoną ofiarę, a dwie wkrótce mogą do tego raportu dołączyć. W najbliższych minutach ta liczba będzie się tylko zwiększyć. — kobieta przechyliła z zaciekawieniem głowę.

— I co to ma wspólnego ze mną? — Ryder tracąc wszelką cierpliwość protekcjonalnym tonem rozmówczyni huknął dłońmi w oparcia fotela i nachylił się nad małą osóbką zbliżając swoją twarz na odległość centymetrów od głowy pasażerki.

— TO ŻE WPADLIŚMY W ZASADZKĘ BĘDĄC WYSMAROWANI TWOIMI BAZGROŁAMI WIEDŹMO! — Krzyknął z pełną furią Black Jack pryskając śliną na twarz kobiety.

Ta z kolei powoli, niemalże szyderczo uniosła rąbek swojego rękawa wycierając nagle mokre policzki.

— Kultury dowódco Ryder. Przecież nie chce pan wyjść na chama przed swoim ludźmi. Prawda?

Jack tracąc wszelką cierpliwość uderzył pięścią w wolną przestrzeń siedzenia koło głowy kobiety zostawiając głębokie zagłębienie w metalowym oparciu. Ku jego narastającej złości, Wiedźma całkowicie zignorowała cios, a co gorsza: zaczęła się śmiać.

Ryder widząc, że przegrał tą konfrontację wycofał się na wcześniejszą pozycję klnąc przy tym pod nosem.

— Cudownie, po prostu kurwa cudownie. — mężczyzna przeczesał dłonią włosy. — Ethan!

— Tak sir?

— Za ile będzie to wsparcie? — najemnik spojrzał na zegarek.

— 37 minut.

— Ja pierdolę.

W międzyczasie kobieta przestała się śmiać. Wstała, poprawiła swój płaszcz i sięgnęła po długą laskę wykonaną z czarnego drewna. Następnie zdecydowanymi, ciężkimi, niemalże metalicznym krokami skierowała się w stronę drzwi modułu transportowego.

— A pani dokąd? — spytał Ryder teraz już oczyszczonym z emocji głosem.

— O! Przypomniało się dowódcy jak należy zwracać się do pań? — kobieta odwróciła się do żołnierza. — Na zewnątrz, a gdzie?

— Po co?

— Po co? Po co? Po twojego człowieka uwięzionego w transporterze — powiedziała Wiedźma wskazując laską przez okno. — Biedaczysko przecież tam umiera ze strachu.

— Sama? — kobieta rozejrzała się teatralnie dookoła.

— Najwyraźniej nikt się nie ruszy.

— Nie może pani tam wyjść. Zabiją panią.

— Wielu próbowało w ciągu dwóch Wojen Okultystycznych i nadal cholera żyję. Ba, przed chwilą pan dowódca też chciał mnie zabić — zauważyła kobieta. Stwierdzenie to wymówiła żartobliwym tonem. Kąciki ust Rydera zadrgały mimowolnie.

— Racja, ale to co innego — dodał opanowując wyraz twarz. — Twoja magia tu nie działa. Ci Brytyjczycy mają coś co pozwala im widzieć nas w promieniowaniu EVE.

Kobieta pokręciła głową.

— Nie dowódco, nie mają czegoś lecz kogoś. — Ryder wbił w zakapturzoną postać uważny wzrok.

— Jest pani pewna?

— Całkowicie. Praktykuję taumaturgię od przeszło 200 lat. Od 70 z nich szczycę się mistrzostwem w tej dziedzinie, dlatego dopuszczanie możliwości wykrycia moich znaków przez standardowe czujniki jest niemożliwa. Więc pozostają tylko dwa wyjaśnienia — kobieta uniosła parę palców zakrytych białą rękawiczką— albo Angole zrobili to co cała jebana Obskura nie była w stanie i opracowali technologię sensoryczną nowej generacji w co śmiem wątpić, albo…

— Albo znaleźli kogoś z zewnątrz — dokończył Jack. Wiedźma pokiwała głową.

— Zgadza się. Prawdopodobnie sukinsyny posiadają w swoich szeregach kogoś zaznajomionego z arkanami magii, będącego tak dobrym taumaturgiem jak ja, a może nawet i lepszym.

— Więc co pani zamierza?

— Zamierzam ich wywabić. — Ryder uniósł brwi ze zdziwienia.

— A w jaki to sposób jeśli można by wiedzieć?

— Och to doprawdy proste. Zamierzam zabrać im to po co tu przyjechali. W końcu nie fatygowali się kawał takiej drogi tylko po to by nas zirytować. Prawda dowódco Ryder?

— Działo kinetyczne — wyszeptał mężczyzna odbiegając wzrokiem w stronę uwięzionego HEMTT’a, na którego naczepie wciąż stał kontener transportowy z zawartością wartą miliony dolarów. Kobieta pokiwała głową.

— Wyciągając pojazd prawdopodobnie zmusimy naszych adwersarzy do podjęcia frontalnego ataku. A kto wie? — Wiedźma wzruszyła ramionami. — Może zdołamy ich pokonać w otwartej walce.

— Niech pani poczeka jeszcze chwilę — odpowiedział Ryder podchwyciwszy pomysł kobiety.

Zakapturzona postać oparła dłonie w białych rękawiczkach na lasce, zamierając w bezruchu i czekając cierpliwie na to co wymyśli szpakowaty mężczyzna.

W głowie Black Jacka zaczął kiełkować zalążek planu. W końcu pstryknął nad głową palcami i wskazał na potężnie zbudowanego mężczyznę.

— Ivan! — krzyknął Ryder. Wywołany najemnik wyprężył się na baczność oczekując rozkazów. — Zakładaj ciężkie opancerzenie masz zadanie do wykonania.

— Tak toczna — odpowiedział po rosyjsku żołnierz skinąwszy dwóm kolegom, którzy razem z nim udali się do szafy pancernej zawierającej dodatkowe wyposażenie. Jack nachylił się do swojego zestawu radiowego.

— Dowódca do załogi Cienia 4. Odbiór?

Tu Cień 4, słucham sir.

— Czy przednia wyciągarka jest sprawna? — Po krótkiej chwili ciszy Ryder usłyszał lekko skonsternowany głos kierowcy HEMT’a.

Potwierdzam sir. Wszystkie odczyty są na zielonym.

— Dobrze, na mój znak podjedziecie do Cienia 3 najbliżej jak tylko zdołacie. Nie pozwólcie się nam zakopać. Powtarzam: Nie możemy ugrzęznąć. Potwierdź?

Potwierdzam sir, czekamy na sygnał.

Ryder zadowolony z odpowiedzi kierowcy zmienił szybko kanał łącząc się z Cieniem 5 oraz 2.

— Tu Dowódca Cieni, dawać mi tu sit-rep! Odbiór.

Odpowiedź przesłał kapitan Cienia 2, którego wypowiadane szybko słowa były zagłuszane przez głośny terkot Browninga.

Cień 2 do Dowódcy Cieni. Jesteśmy pod ostrzałem. Wróg używa broni średniego kali- Szlag!

Nadający wiadomość żołnierz przerwał gdy seria przeciwnika zastukotała o opancerzone ściany transportera. Jack usłyszał wizg obracanej wieżyczki, gdy strzelec zmienił cel priorytetowy. Huk posyłanych pocisków karabinu maszynowego zagłuszył transmisję.

— Powtórz Cień 2! — Rozkazał Ryder. Wywołany najemnik posłusznie wypełnił polecenie dowódcy.

Powtarzam: Przeciwnik używa broni średniego kalibru! Brak oznak platform wielkokalibrowych jak i granatników! Stop. Razem ze strzelcem Cienia 5 formujemy zaporę ogniową dla 6 osobowej drużyny z naszych transporterów. Drużyna dotarła do Cienia 1, powtarzam: Drużyna dotarła do Cienia 1! Mamy dwójkę rannych. Oddział próbuje wrócić do pojazdów, ale są pod ciężkim ostrzałem. Jak przyjęliście dowódco Cieni? Odbiór.

— Zrozumiano Cień 2. Po zakończonej akcji przegrupujcie się i dołączcie do nas. Wspólnymi siłami spróbujemy wyciągnąć Cienia 3. Bez odbioru.

Jack skończył mówić i wyjrzał przez malutkie okienko obserwacyjne w stronę wzgórz otaczających dolinę. Nie widział wroga, dostrzegał tylko nagłe rozbłyski gazów wylotowych uwalnianych przez broń przeciwnika. Jeden z najemników podszedł do dowódcy.

— Sir, Ivan melduje, że Ponurak jest gotów.

Ryder odwrócił się w stronę głębi komory transportowej. Na samym jej końcu ujrzał ogromną postać Rosjanina, teraz zamkniętą w czarnym skafandrze bombowym. Dwójka innych żołnierzy dopinała do kombinezonu ostatnie elementy dodatkowego wyposażenia.

Pancerz wcześniej zaprojektowany do ochrony użytkownika przed IED został zmodyfikowany tak, by grube warstwy nomexu, kevlaru, polimeru oraz włókien węglowych wytrzymały ostrzał z broni palnej do czwartej kategorii włącznie.

Twarz żołnierza zasłaniał przyciemniany wizjer kuloodpornego hełmu, dodatkowo wzmocnionego grubą płytą balistyczną z wyżłobionymi otworami na oczy. Na szorstkim metalu ktoś namalował czaszkę z makabrycznie rozwartą szczęką nadając pancerzowi agresywniejszego wyglądu.

Ponadto dla komfortu jak i podwyższenia zdolności bojowej kombinezonu, w środku zamontowano niewielki system regulacji temperatury, który dostosowywał warunki wewnątrz stroju nie pozwalając na przegrzanie organizmu bądź zaparowaniu elementów szklanych hełmu. Umieszczona na prawym ramieniu kamera zapewniała obraz dla programu rozszerzonego HUD’u wyświetlanego na ekranie po wewnętrznej stronie wizjera.

Na piersi kombinezonu została umieszczona naszywka z imieniem jaki otrzymał pancerz: Ponurak.

Niewielu ludzi potrafiło ustać w w ważącym ponad 80 kilogramów kombinezonie, a jeszcze mniej umiało się w nim poruszać. Ogromny Rosjanin jednak radził sobie z ciężkim opancerzeniem bez większego problemu.

— Słyszysz mnie Ivan? — spytał Ryder machając ręką przed niewidoczną twarzą najemnika. Hełm poruszył się nieznacznie, a z głośnika umocowanego po środku pasów nośnych opinających skafander Jack usłyszał zniekształcony głos najemnika.

Głośno i wyraźnie sir.

— Słuchajcie uważnie żołnierzu. Za chwilę podjedziemy do Cienia 3 z zamiarem wyciągnięcia go. Waszym zadaniem będzie podłączenie liny wyciągarki do zakopanej maszyny. Spróbujemy podjechać najbliżej jak się da, ale liczcie się z tym, że będziecie musieli wyjść na zewnątrz i ostatnie metry przejść sami. — Ponurak stał nie poruszony. — Udzielimy wam ognia osłonowego ze wszystkiego co mamy byście mogli wykonać zadanie. O ile się nie mylimy wróg zaatakuje gdy tylko spróbujemy wydostać Cienia 3 z tych wrzosów. Po wykonaniu zadania będziecie poruszać się wraz z holowaną ciężarówkę. Wykorzystajcie ją jako osłonę. I nie bierzcie karabinu. Tylko was spowolni. Jakieś pytania?

Nie sir.

— Powodzenia Ivan — powiedział zadowolony Ryder klepnąwszy Rosjanina w ramię. Szczerze wątpił by mężczyzna poczuł gest. Zrobił to bardziej dla oglądających odprawę żołnierzy. — Gdy wrócisz wszyscy stawiamy ci kolejkę. Prawda chłopaki?

Przedział transportowy wypełnił się gromkimi okrzykami.

— Ta jest!

— Ponuraka nic nie pokona!

— Pokażemy skurwysynom, że nie zadziera się z Cieniami!

Ryder odczekał chwilę, by głosy przycichły po czym zwrócił się do swoich najemników.

— Nie myślcie, że będziecie tylko patrzeć i podziwiać to przedstawienie miernoty! — zagrzmiał groźnym tonem. — Wszyscy na pozycje! Przecież będziemy go osłaniać do kurwy nędzy — żołnierze ruszyli na swoje stanowiska. — Jeśli Ponurak wróci choć z jedną raną postrzałową osobiście dopilnuję byście do bazy wracali pieszo.

Mężczyźni ustawili się przy 28 rozsuwanych ekranach wbudowanych w ścianę modułu transportowego, usytuowanych na wysokości głowy stojącego człowieka. Umożliwiały one widok z wnętrza HEMTT’a każdemu uzbrojonemu pasażerowi maszyny. Dziesięć centymetrów niżej znajdował się niewielki otwór strzelecki otwierany pobliskim przyciskiem, który rozsuwał owalne klapy z kuloodpornego metalu na jaki składała się naczepa. Najemnicy umieszczając broń w wyznaczonych miejscach przyjęli pozycję strzelecką gotowi do otwarcia ognia. Z pozoru niemrawa i bezbronna ciężarówka zmieniła się teraz w mobilne gniazdo karabinów maszynowych gotowych do wysłania zatrważającej ilości ołowianych aniołów śmierci.

Ryder widząc, że każdy z jego ludzi jest gotowy do akcji spojrzał na Ivana, który zajął pozycję przy tylnych drzwiach ostrożnie przesuwając kobietę z drogi.

Ta tylko omiotła wielkiego mężczyznę wzrokiem po czym usiadła z lekkim westchnieniem na swoim poprzednim miejscu. Black Jack usłyszał nadchodzącą transmisję w swoim lewym uchu.

Cień 5 do dowódcy Cieni, Cień 5 do dowódcy Cieni, odbiór.

— Mów dla dowódcy Cieni.

Udało nam się zabezpieczyć personel Cienia 1 dowódco. Nasz człowiek jest w ciężkim stanie, ale przeżyje. Nie mogę tego samego powiedzieć o lokalsie. — Ryder wyjrzał przez okno dostrzegając tylne światła Internationala, który właśnie przesyłał raport o rannych do sanitariusza pokładowego Cienia 4. — Jesteśmy jakieś 15 metrów przed wami. Wróg z powrotem skupił swój ogień na Cieniu 3. Cień 2 stoi koło nas. Zostało nam mniej niż połowa amunicji. Jakie rozkazy sir?

— Cień 5 i Cień 2, za chwilę ruszymy w stronę Cienia 3. Gdy się do niego zbliżymy Ponurak podepnie linę holowniczą, byśmy wyciągnęli go z tego błota. Macie mu zapewnić zaporę ogniową godną VIP’a. Niebo ma mieć kolor ołowiu naszych pocisków zrozumiano?

Zrozumiano dowódco. Zrobimy tym chujom z dupy jesień średniowiecza.

— Dowódca Cieni, do wszystkich zaczynamy przedstawienie. Cieniu 3, jedziemy po ciebie. Cień 4! Jazda jazda jazda! — krzyknął do mikrofonu Jack chwytając się ręką za mocowania konstrukcji naczepy.

Potężny silnik diesla wyrzucił ogromną chmurę czarnych spalin. Kierowca HEMTT’a delikatnie operując gazem najechał prostopadle na rów pozwalając nowoczesnemu zawieszeniu wykonać swoją robotę.

Ośmiokołowy pojazd z napędem na wszystkie koła pokonał głęboki kanał bez większego problemu i powoli zaczął sunąć w stronę stojącego dalej Cienia 3 rozjeżdżając po drodze setki fioletowych kwiatów. W ślad za HEMTT’em podążył obie pół-ciężarówki, które brawurowo pokonały rów melioracyjny.

Nieznany przeciwnik zaalarmowany nagłym ruchem maszyn, skupił swój ostrzał na długiej ciężarówce.

Kule zabębniły o pancerz modułu. Najemnicy, poprawili swoje pozycje gdy wyboiste podłoże podrzuciło samochodem do góry. Niektórzy nieprzygotowani na to powpadali na swoich kolegów z oddziału. Popędzani siarczystymi przekleństwami wracali na stanowiska teraz bogatsi o nowo pozyskaną wiedzę z jazdy w terenie.

60 metrów — przekazał kierowca zbliżając się do HEMTT’a. Ostrzał nasilił się.

— Czas zarobić na żołd co nie ludzie? — zawołał ktoś, a pytaniu odpowiedziały liczne nerwowe śmiechy.

50 metrów — kontynuował mężczyzna w kabinie. Żołnierze położyli dłonie na przyciskach zwalniających klapy, gotowi do otwarcia ognia.

— Włączyć stopery! — krzyknął Ryder.

Najemnicy szybko zmieniając ustawienie w swoich zestawach słuchawkowych, uruchomili opcję tłumienia dźwięków z otoczenia. Za chwilę w zamkniętej przestrzeni mogło się zrobić naprawdę głośno, a nikomu nie podobała się wizja utraty słuchu podczas strzelaniny. Jack podał gumową parę zatyczek do uszu siedzącej w kącie kobiecie.

— Nie trzeba — odparła grzecznie, wykonując dziwny ruch ręką. Powietrze wokół niej zafalowało. Ryder wzruszając ramionami, zamknął dłoń chowając jej zawartość do kieszeni.

40 metrów, 30, 25… 20! — Black Jack poczuł wibrację zatrzymującego się wała napędowego pod swoim stopami. — Dalej nie pojedziemy dowódco. Przed nami grunt jest niestabilny. Do Cienia 3 zostało 20 metrów!

Rosjanin słysząc ostatni komunikat otworzył drzwi i nie czekając na rozkaz Jacka zeskoczył na położoną metr niżej trawę. Wraz z trzaskiem zamykanego się wejścia Ryder wydarł się na cały głos.

— OGNIA!

28 ekranów rozsunęło się. 28 małych okienek pancernych wpuściło szarówkę późnego poranka do wnętrza ciemnej naczepy. 28 przycisków zostało wciśniętych. 28 luf znalazło się w otworach strzelniczych wyściełanych specjalnych materiałem chłodzącym broń. 28 zrzucanych bezpieczników kliknęło głośno. 28 karabinów ryknęło pieśnią śmierci, zalewając pomieszczenie ogłuszającym hukiem.

W ciągu zaledwie sekundy żółwiowaty pojazd zmienił się w bunkier na kołach. Żołnierze celując w oddalone o 250 metrów szczyty gór posyłali kule za kulę próbując trafić przeciwnika. Podłoga modułu szybko wypełniła się stygnącymi łuskami.

Do tej kakofonii ognistego inferna wkrótce dołączyły dwa klekoczące karabiny Browninga, których pół calowa amunicja wyrywała ziemię ze grzbietów wzniesień otaczających dolinę.

Wróg z kolei zasypany ołowianymi pociskami pędzącymi w jego kierunku z prędkością ponad dźwiękową zmuszony był przerwać atak swojej dotychczasowej ofiary.

Ivan korzystając z przerwy w ostrzale, ruszył w stronę przodu HEMTT’a sadząc długie i powolne kroki na jakie pozwalał kombinezon. Nad jego głową rozlegała się istna kanonada wystrzałów, gdy cała ściana plunęła ogniem maszynowym osłaniając go przed strzelcami przeciwnika. W środku pancerza Inteligentny System Komunikacyjny wygłuszał groźne hałasy otoczenia o kilkadziesiąt decybeli.

Ivan odniósł wrażenie, że zamiast głośnej serii ogniowej Cieni, jego koledzy uderzają młotkami o metalową ścianę pojazdu. Nie zaprzątając sobie jednak głowy doznaniami sensorycznymi żołnierz przyspieszył kroku wkrótce docierając do drzwi kokpitu.

Załoga po ataku na Cienia 1 zdołała opuścić osłony balistyczne na szyby swojej ciężarówki tym samym ograniczając też duże pole swojego widzenia, dlatego ciężko opancerzony najemnik walnął parę razy w skośną maskę pojazdu dając znak siedzącym w środku operatorom, że jest już na miejscu.

Kierowca, czekający na tego typu dźwięk zwolnił blokadę haka, który wbił się w miękką ziemię. Ponurak podniósł czerwony zaczep obierając na cel wciąż trąbiącego HEMTT’a. Buty ciężkiego kombinezonu zapadały się we wrzosowisku jeszcze bardziej utrudniając wędrówkę.

W połowie drogi Ivana musnęła kula, która zrykoszetowała od jego hełmu. Mężczyzna przykląkł na jedno kolano, ale od razu powstał nie pozwalając by taka błahostka przeszkodziła mu w misji. Jednak Rosjanin pomimo potężnej budowy ciała wciąż był tylko człowiekiem. A ostrzał wroga coraz bardziej zbliżał się do jego pozycji znacząc przed nim drogę małymi odpryskami czarnej ziemi. Najemnik ignorując nadlatujące pocisku postawił kolejny nadludzki krok. I kolejny, i kolejny…

W końcu dysząc ciężko, z kilogramami błota na butach dotarł do zderzaka uwięzionego HEMTT’a.

Ivan owijając żelazną belkę grubą stalową liną i wzmacniając powstałą konstrukcję ciężkim zapinanym karabińczykiem, machnął ręką w stronę załogi Cienia 4 nie mając tchu by poinformować drużynę o wykonaniu zadania. Na szczęście siedzący w kabinie mężczyzna dostrzegł gest i wcisnął parę przycisków na tablicy rozdzielczej włączając wyciągarkę. Metalowy przewód zaczął się powoli nawijać na cylindryczny podajnik.

Ponurak przycupnął w osłonie tylnego zawieszenia zakopanej ciężarówki. Widział jak lina wyprostowała się całkowicie, a podwozie jęknęło przeciągle gdy zbawcze urządzenie zaczęło wyciągać ogromną maszynę z gęstego błota.

Na początku szło dobrze; najpierw pojawiły się dwie z czterech tylnych opon, a po chwili światło dzienne ujrzała oś dzieląca tylne zawieszenie. Jednak gdy przyszła pora na drugą parę kół, czarne gumy wyszły w połowie po czym zagrzęzły dokumentnie w mokrej glebie.

Operator wyciągarki zwiększył obroty silnika podwajając moc dostarczaną do mechanizmu holowniczego, ale HEMTT stał w bezruchu, za nic mając starania mężczyzny. Zdeterminowany najemnik wrzucił wsteczny i wdepnął gaz spuszczając z wodzy 445 koni mechanicznych ze stajni diesla.

Koła ciężarówki zaczęły buksować w miejscu wyrzucając w powietrze hałdy mokrego piasku. Silnik wył, a lina drżała napięta. Ivan odsunął się w obawie, że gdy ziemia raczy wypuścić ze swych objęć zakopany pojazd może on zostać przez niego stratowany co w przypadku 18 tonowej ciężarówki nie sprzyjało pozytywnym obrazom.

Jednak HEMTT pozostał na swym miejscu spoczynku nieporuszony. Prowadzący drugi wóz najemnik zmuszony był odpuścić pedał gazu widząc nagły skok temperatury wewnątrz komory napędowej.

To na nic Ivan — wykrztusił ciężkim tonem kierowca. — Nigdy go z tego gówna nie wyciągniemy.

Ponurak stał w bezruchu wsród falującego morza fioletowych kwiatów. Mężczyzna czuł ich delikatny zapach wewnątrz opancerzonego kombinezonu.

— Idę po niego — rzucił do mikrofonu najemnik, wychodząc zza osłony i ruszając w stronę kokpitu uwięzionej ciężarówki. — Cienie! Skupić ostrzał na lewym zboczu! — rozkazał żołnierz poruszając się tak szybko na ile pozwalał ciężki skafander.

Zrozumiano! — odpowiedział strzelec Cienia 5 obracając wieżyczkę i posyłając na szczyt przeciwnego zbocza kilka kilogramów amunicji smugowej, która rozbłysła jasną zieloną poświatą.

Wizjer wewnątrz hełmu najemnika przygasł, chroniąc oczy mężczyzny przed jaskrawymi punkcikami światła. Rosjanin nie zwrócił na to uwagi skupiając się na dotarciu do celu. Czuł jak kule przeciwnika zagłębiają się w warstwy kuloodpornego materiału jego pancerza. Odniósł wrażenie, że do środka kombinezonu dostała się osa, która żądląc go raz za razem pozastawiała po sobie szeroki obszar tępego bólu. Jeszcze tylko cztery metry, trzy, dwa, jeden…

Ivan załomotał w boczny panel kabiny.

Swój! — krzyknął przez zestaw nagłośnieniowy.

Obawiał się, że oczekujący na ewakuację żołnierz, zaskoczony nagłym wtargnięciem do kokpitu może strzelić mu w twarz. Najemnik pomimo pewności, że metalowa osłona hełmu zatrzyma nadlatujący pocisk jakoś nie miał ochoty sprawdzać granic wytrzymałości swojego sprzętu.

Rosjanin powoli uchylił drzwi od strony pasażera. Najpierw zobaczył pogrążone w chaosie wnętrze szoferki, a chwilę potem odwróconą w jego stronę młodą twarz Tylera zastygłą w wyrazie kompletnego zdumienia.

— To ty Ivan? — spytał, wpatrując się jak zahipnotyzowany w małe czarne otwory maski.

A kto inny? Soldata wroga się spodziewałeś? — odpowiedział potężny mężczyzna, zwiększając głośność radioodbiornika na swojej piersi. Po chwili kontynuował przekrzykując huk padających strzałów — Posłuchaj Tyler, nie wyciągniemy cię sami. Musisz uruchomić pojazd! Inaczej nigdy się stąd nie ruszymy!

— A jakim kurwa cudem mam to zrobić w tych warunkach?! — odparł schowany pod deską rozdzielczą najemnik wskazując na naznaczoną kulami tylną ścianę kabiny, na której raz za razem pojawiał się nowy odprysk.

Resztki przedniej szyby trzymały się na gumowej uszczelce lub co mocniejszych fragmentach pleksiglasu. Podłoga szoferki usłana była drobinkami szkła i zdeformowanymi odłamkami pocisków wroga. Rosjanin był zdumiony, że żołnierz nie zginął trafiony przypadkowym rykoszetem.

Dobra, bierz — powiedział Ponurak odpinając ciężką kamizelkę z płytami kuloodpornymi w środku i podał ją najemnikowi. Mężczyzna przyjrzał się pancerzowi obracając go niepewnie w rękach.

— Ty wiesz, że tu jest dziura?

Wiem… Nakładaj i wsiadaj za kierownicę — żołnierz będący właśnie w trakcie zapinania zatrzasków dodatkowego oporządzenia spojrzał z niedowierzaniem na potężnego mężczyznę.

— Żartujesz sobie?!

Czy ja wyglądam jakbym żartował?

— Przecież tam jest William! — krzyknął łamiącym się głosem najemnik.

Rosjanin podniósł wzrok dopiero teraz dostrzegając ciało kierowcy Cienia 3. William został niemalże rozerwany na strzępy przez zmasowany ostrzał przeciwnika.

Żołnierz leżący na kierownicy i wciąż oparty łokciem na ledwo już słyszalnym klaksonie HEMTT’a, zwrócony był plecami do kłócącej się dwójki. Głowa mężczyzny, kompletnie zmasakrowana przez amunicję przeciwpancerną wroga sączyła ciemną posokę na zegary prędkościomierza, która płynąc w zagłębieniach przycisków i przełączników skapywała wąziutką stróżką na zimny metal podłogi ciężarówki.

Mózg Williama niemalże wypchnięty z czaski znaczył sztywne siedzenie nieregularnymi czerwonymi plamami tworząc na zagłówku kierowcy straszliwą mozaikę różowej tkanki oraz osocza. Podziurawiona kamizelka zdewastowana przez karabiny adwersarzy jak i popielaty mundur całkowicie przesiąkniętym brunatnym kolorem krwi składał się na ponury obraz realiów aktualnie prowadzonej przez najemników defensywy.

Ivan spojrzał z powrotem na młodszego mężczyznę. Wizja zbliżenia się do skatowanego trupa sparaliżowała Tylera, który wpatrzony w martwe ciało towarzysza widocznie zbladł pomimo założonej kominiarki. W końcu Rosjanin podjął inicjatywę.

Dobra, suń się! — rozkazał chwytając się ramy drzwi.

Amortyzatory zatrzeszczały w cichym proteście, gdy prawie 200 kilogramowy osobnik stanął na pierwszym stopniu progu ciężarówki.

Rosjanin wgramolił się do kokpitu.

— Co ty wyrabiasz?! — krzyknął Tyler zmuszony do zrobienia miejsca dla ogromnej postaci.

Ratuję nam życie — odparował Ponurak nachylając się nad najemnikiem chwytając ręką za kołnierz munduru Williama.

Ivan szarpnął mocno oswobadzając ciało z pasów. Klakson zamilkł i na sekundę wrzosowiska Pentland znów pogrążyły się w ciszy. Nagłą zmianę zauważył również wróg, który podwoił wysiłki w zlikwidowaniu załogi HEMTT’a.

Najemnik nie bacząc na świszczące wokół kule przeciągnął Williama przez kabinę.

Wybacz bracie — wyszeptał rozluźniając chwyt. Martwy żołnierz uderzył głucho o zimną ziemię. — Dobra twoja kolej! — zawołał Ponurak. — Wsiadaj za kierownicę, albo obaj skończymy jak on.

— Niech to wszystko kurwa, jasny szlag trafi! — warknął Tyler, ale posłusznie wykonał polecenie przeczołgując się po brudnej od krwi podłodze. Ivan zajął dotychczasowe miejsce najemnika.

Młodszy mężczyzna dotarł do siedzenia kierowcy uważnie pilnując by nie wychylać głowy. Na oślep zaczął obmacywać zakrwawioną deskę rozdzielczą w poszukiwaniu zapłonu.

Pospiesz się Tyler! — zawołał Ponurak przyjmując kolejne kule w swój kombinezon. Ogromna sylwetka pancerza stanowiła doskonale widoczny cel dla strzelców, którzy z radością oddawali strzały w stronę czarnego skafandra.

— A jebać to! — krzyknął młodszy mężczyzna wstając, uprzednio zasłoniwszy twarz oraz górną część ciała ciężką kamizelką kuloodporną. Najemnik poczuł jak w płyty balistyczne trafiają ołowianie pociski, które odkształciły gruby metal.

Żołnierz prędko odnalazł zapłon. Rozrusznik zaterkotał głośno, a spod maski uniósł się mały obłoczek siwego dymu.

— No dalej mała, dalej… — mruczał Tyler delikatnie dodając gaz.

Czemu nie odpalasz?! Zabierajmy się stąd! TERAZ!

— A myślisz, że co kurwa próbuję zrobić! — warknął w odpowiedzi żołnierz ponownie próbując odpalić silnik. — Wiem, że dasz radę… No błagam cię… Dajesz maleńka… NOSZ DO KURWY NĘDZY ZAPAL TY PIERDOLONO STERTO GÓWNA! — ryknął Tyler sprzedając potężnego kopniaka głównej konsoli. Maszyna jak na komendę uruchomiła potężną jednostkę diesla wypluwając z długich rur wydechowych czarną mgłę spalin. — Boże, dzięki piękna — szepnął najemnik, prędko wrzucając wsteczny i wciskając gaz do oporu.

Zakleszczone opony zaczęły się obracać, a spod przednich błotników wynurzył się biały obłoczek pary wodnej, spowodowany ciepłem wynikającym z tarcia gum o wilgotne błoto podłoża.

Kierowca drugiej ciężarówki widząc, że Cień 3 zdołał jednak uruchomić pojazd, zwolnił hamulce i ponownie spróbował wyciągnąć zakopanego HEMTT’a.

Dodatkowe 445 koni sprawiło kolosalną różnicę. 18 tonowy pojazd niemalże od razu uwolnił się spod grubej warstwy ziemi zostawiając za sobą głęboki dół.

Tyler czując, że koła złapały twardszy grunt obrócił maszynę o 180 stopni wjeżdzając w środek trójkąta uformowanego z trzech pozostałych transporterów. HEMTT znalazł się w strefie ognia osłonowego Cieni, który nieco zelżał na sile.

Mężczyzna odpuszczając gaz pozwolił maszynie na przejechanie ostatnich metrów nim wycieńczony nerwami osunął się na naznaczone krwią siedzisko kompletnie ignorując istnienie świata zewnętrznego.

— Boże jaka błoga cisza — powiedział do siebie Tyler wodząc dookoła nieobecnym wzrokiem.

Ponurak, który również jakby oklapł zmęczony wyczerpująca misją, podniósł ciężką głowę gdy HUD wizjera rozjarzył się jaskrawą czerwienią.

To jeszcze nie koniec — mruknął najemnik spoglądając w stronę wznoszącego się przed nim zbocza i dostrzegając to przed czym ostrzegał go Ryder. Rosjanin otworzył kanał komunikacyjny z dowódcą. — Do dowódcy Cieni, wróg naciera.

Black Jack słysząc komunikat obrócił w stronę, w którą patrzył Ivan widząc nadciągające zagrożenie.

Z prawego szczytu góry wypadło 20 motocykli crossowych, które pędząc w dół zbocza zbliżały się w zastraszającym tempie to uformowanego kordonu pojazdów wojskowych. Ryder kątem oka dostrzegł podobny widok na przeciwnym wzniesieniu.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License