To był dziwny dzień. Nie da się tego wytłumaczyć. Coś wisiało powietrzu. Wszystkim, no może prawie, się wydawało że coś się stanie. No cóż, większość myślała dobrze. Najpierw na niebie pojawiło się coś, jakby zorza polarna. Pracownicy Fundacji nie mogli znaleźć źródła tego zjawiska, jednak wiedzieli jedno-Była to anomalia którą trzeba zabezpieczyć . W miejscu, w którym znajdowała się placówka, nie było mowy o czymś takim jak zorza. I wtedy na całym świecie, rozległ się głos. Bardzo niski, głęboki głos.
-Jestem waszym Bogiem! Z gruzów tego świata, zbuduje nowe Jeruzalem! Zbuduje nowe Niebo, i Nową ziemię! Wyzwolę moich poddanych!
Wybuchła panika, w całym budynku należącym do Fundacji zabrakło zasilania. Zarządzono ewakuację, jedyną sensowną rzecz w tym momencie. Fundacja nie była w stanie nic zrobić. W oddali było widać, jak najbliższe miasto zmienia się w ruinę. Zaczynała się nowa era, nowy czas. Czas bez Fundacji. Na początku było pięknie, dalej to pamiętam. Wydawało się, że świat będzie piękniejszy, roślin było o wiele więcej, zniknęły wszystkie zanieczyszczenia, wydawało nam się że żyjemy w nowym Jeruzalem. Myliliśmy się, i niedługo mieliśmy się o tym przekonać. Samozwańczy "Bóg" zrównał stary świat z ziemią. Ostały się tylko niektóre budynki, mimo to są one w stanie który pozostawia wiele do życzenia. Naprawdę wiele. Anomalie przejęły świat, najwięcej ich można było spotkać w Nowym Jeruzalem. Nie było już nikogo, kto mógłby je zabezpieczać, ludzkość została praktycznie całkowicie zniszczona. Zostało około 100 tysięcy osobników. Niektórzy pamiętają świat przed Apokalipsą. Jestem byłym pracownikiem Fundacji, jednym z niewielu którzy przetrwali. Stworzyliśmy małe społeczeństwo, próbujemy znaleźć jakąkolwiek anomalie, która mogłaby nam pomóc, jednak nic nie przychodzi nam do głów. SCP-2000 zagrzebany, zniszczony. Nie ma już dla nas ratunku. Szukamy pożywienia, staramy się przeżyć. Pewnego razu wybraliśmy się do jednego z ocalałych budynków, który wygląda obiecująco. Wyglądał jakby nikogo tam nie było, jakby nie był jeszcze ograbiony. Wchodząc do niego, od razu rozpoznaliśmy w nim coś co dawniej było biurem. Tu i ówdzie porozrzucane były resztki komputerów i innych sprzętów. Zebraliśmy wszystko co mogliśmy. Budowaliśmy maszynę, która mogłaby chociaż uszkodzić Nowe Jeruzalem, dać ludziom szanse na wygraną w tej wojnie. Ale jednocześnie wiedzieliśmy że szanse na to, żeby nasz pomysł wypalił są nikłe. Ale dalej mieliśmy nadzieję, a póki jest nadzieja, jest i życie. Usłyszeliśmy jak coś przebiegło obok nas, przyszykowaliśmy swoją prowizoryczną, stworzoną samodzielnie broń. Może nie była idealna, jednak kilka razy uratowała nam życie. Ludzie wystawieni na działanie niektórych anomalii, przestawali być ludźmi. To był jeden z nich. Ciało, już bez duszy. Zostały Im tylko najprostsze instynkty, uczucia całkowicie znikały. Ot, maszyny do zabijania, nic więcej. Samo ciało było w okropnym stanie, nie dość że w już dość zaawansowanym stanie rozkładu, było do tego w wielu miejscach powyginane. Nie zszokował nas ten widok, widzieliśmy Ich wiele razy. Wziąłem zamach moją laską, złożoną z rur i kilku innych rzeczy… Jednak stało się coś dziwnego. Cofnął się i skulił. Było to… Dziwne. Czyżby niektórzy z Nich zachowali jednak resztkę człowieczeństwa? Usłyszeliśmy głos, zniekształcony głos. Zrozumieliśmy tylko kilka słów:
-Pomocy… Mnie… Skończ…
I wtedy zrozumiałem co chciał nam przekazać: "Pomocy… Zabij mnie… Skończ cierpienie…"
Zrozumiałem także, co tacy jak on, którzy zachowali świadomość, musieli odczuwać. Byli uwięzieni w zniekształconej wersji swojego ciała, byli wyrzutkami. Nie wiem, czy cierpią fizycznie, ale cierpią z pewnością psychicznie. Uderzyłem. Trafiłem w policzek lub brodę, nie mogę określić dokładnie. Trzask łamanego kręgosłupa. Padł na ziemię, nieżywy. Szkoda mi go było. Wyszliśmy z budynku, a ja wyciągnąłem wnioski z tego wszystkiego: Ten Bóg jest potworem. Jednak, na samym początku było… Dobrze. Trzymał wszystkie paranormalne obiekty na krótkiej smyczy. Nie wiem co go zmieniło, jednak wydaje mi się, że jest czymś skażony. Omówiłem to wszystko z moimi towarzyszami, i wszyscy stwierdziliśmy, że warto poszukać informacji na ten temat w byłych siedzibach niektórych organizacji