- Drzwi Od Kubła
- Strumień ewolucji
- Fragment Fundacji
- "Czy mogę ci zabrać 5 minut?"
- Dzień jak co dzień
- Ciało i Dusza
- Cena Wolności
- Pasta
O to są Drzwi Od Kubła.
Zwyczajne drzwi.
Za nimi znajdziesz moje prace, lub szkice prac.
Jest szansa że znajdziesz tam także sens życia, albo numerki do następnego totolotka, ale bardziej prawdopodobne jest to że znajdziesz tam moje prace.
Albo szkice.
Albo moje prace.
Ciekawe czy wyłączyłem tą zupę…
z/w
Identyfikator podmiotu: SCP-PL-XXX
Klasa podmiotu: Bezpieczne
Specjalne czynności przechowawcze: Obiekt jest odgrodzony płotem ze stalowej siatki, która jest stale pod napięciem. Ogrodzenie te jest oddalone 1 kilometr od obiektu. Płot musi przechodzić kontrole co 4 tygodnie. Sam obiekt jest otoczony betonowym murem o grubości 2 i wysokości 5 metrów. Na szczycie muru muszą się znajdować funkcjonariusze ochrony w liczbie co najmniej 2. W związku z naturą obiektu wszelkie organizmy żywe, należące do królestwa zwierząt, powinny być usuwane ze strefy kwarantanny1.
Teren zabezpieczony musi być stale patrolowany przez co najmniej 6 funkcjonariuszy ochrony dzielących się na 2-osobowe drużyny. Osoby postronne należy schwytać i przesłuchać a następnie wypuścić po podaniu preparatu amnezyjnego klasy C.
Personelu o poziomie upoważnienia 2 lub niższym nie wolno zbliżać się do podmiotu na odległość 200 metrów, chyba że zdobędą pisemną zgodę Dr Vorbis, lub pracownika poziomu upoważnienia 4. Każde złamanie protokołu bezpieczeństwa skutkuje nałożeniem kary porządkowej.
Każdy eksperyment wymaga obecności przynajmniej 3 funkcjonariuszy ochrony wyposażonych w miotacze ognia, oraz karabiny wyborowe SWD.
Opis: SCP-PL-XXX jest to strumień znajdujący się w lesie w województwie Dolnośląskim, koło miejscowości ██████████ w gminie █████████████. Źródło wody nie jest znane, próby przebicia się przez skałę otaczającą podmiot okazały się nieskuteczne. Woda w obiekcie ma zawsze kolor brązowy i jest mętna. Także analiza cieku nie wykazała żadnych nietypowych substancji . Woda usunięta z obiektu traci swoje anomalne właściwości.
Natura obiektu ujawnia się wówczas gdy, organizm żywy należący do królestwa zwierząt, nie będący mikroorganizmem i istotą żyjącą w środowisku wodnym,2 całkowicie zanurzy się w obiekcie.
Kiedy warunki zostaną spełnione dane zwierze zacznie przechodzić proces przyspieszonej ewolucji, która skutkuje dostosowaniem się do warunków środowiska, w jakim dane zwierze żyje naturalnie. Z wejściem zwierzęcia do strumienia zyskuje ono miano SCP-PL-XXX-1. Postęp ewolucji jest wprost proporcjonalny do długości przebywania istoty w SCP-PL-XXX. Podczas przebywania organizmu żywego w obiekcie, strumień zaczyna mętnieć do tego stopnia że niemożliwe jest zarejestrowanie procesu ewolucji. Po opuszczeniu obiektu przez istotę woda wraca do stanu pierwotnego.
Z eksperymentów wynika że ludzie po kontakcie z SCP-PL-XXX zatrzymują umiejętność komunikacji werbalnej, ale mówią oni w niezrozumiałym języku. Efekt ten pojawia się po 10 sekundach przebywania w strumieniu.
W związku z eksperymentem XXX-2-6 chwilowo zabroniono przeprowadzania testów na ludziach.
Eksperyment XXX-2-1
Tester: Samiec pongo pygmaeus (Orangutan borneański).
Procedura: Za pomocą mechanicznego ramienia umieszczono SCP-PL-XXX-1 w obiekcie na 30 sekund.
Rezultat: Obiekt wykazywał się niezwykłą dla tego gatunku siłą. Zaobserwowano zredukowanie owłosienia i wydłużenie kończyn dolnych, oraz palców u kończyn górnych. SCP-PL-XXX-1 wyrwał się z ramienia i usiłował uciec z terenu zabezpieczonego murem. Tester został podany eksterminacji.
Wniosek: "Zaleca się kontynuowanie badań." ~ Dr Vorbis
Eksperyment XXX-2-2
Tester:Samica cardisoma armatum (Krab tęczowy).
Procedura: Zwierzę umieszczono w strumieniu przy pomocy mechanicznego ramienia na 1 minute.
Rezultat: Krab z 20 centymetrów szerokości pancerza urósł do 25 centymetrów. Istota próbowała schować się za najbliższym kamieniem. Próby złapania SCP-PL-XXX-1 okazały się nieskuteczne, stawonóg wyraźnie stał się inteligentniejszy, co pozwoliło mu na omijanie pułapek. Zwierzę poddano eksterminacji.
Wniosek: "Rezultat jest zaskakujący! Dotąd nie udało się nam zmienić zwierzęcia żyjącego w środowisku wodnym. Zalecam kontynuowanie badań." ~ Dr Vorbis
Eksperyment XXX-2-4
Tester: D-84320, zdrowy mężczyzna w wieku 23 lat.
Procedura: Za pomocą mechanicznego ramienia umieszczono D-84320 w wodzie na 30 sekund. Wcześniej poinstruowano testera, aby stale informował o tym co czuje. Ponadto wyposażono go w pełnotwarzową maskę nurkową, butlę z sprężonym tlenem, oraz bezprzewodowy mikrofon.
Rezultat: Po 2 sekundach przebywania w strumieniu D-84320 zaczął się skarżyć na swędzenie zębów, oraz nadgarstków. Po 10 sekundach tester zaczął mówić w niezrozumiałym języku, a po 15 sekundach przestał nawiązywać kontaktu z personelem. Po 30 sekundach wyjęto D-84320 z wody. Jego uzębienie składało się tylko i wyłącznie z kłów, których długość wynosiła 1.5 centymetra. Z nadgarstków wyrastały pojedyncze szpony, a skóra SCP-PL-XXX-1 stała się twardsza i odporniejsza na urazy. Obiekt wykazywał niezwykłą siłę i zdołał się wyrwać, oraz doskoczyć na szczyt muru. Zanim tester został poddany terminacji zranił 1 funkcjonariusza ochrony.
Wniosek: "Czy ktokolwiek wie w jakim języku on mówił? Możliwe że rozszyfrowanie tego pozwoli nam lepiej poznać naturę obiektu. Zalecam dalsze testy na ludziach." ~ Dr Vorbis
Eksperyment XXX-2-5
Tester: D-84381, zdrowy mężczyzna w wieku 32 lat.
Procedura: Za pomocą mechanicznego ramienia umieszczono testera w strumieniu na 9 sekund. Wcześniej wyposażono go w pełnotwarzową maskę nurkową, oraz butlę z sprężonym tlenem.
Rezultat: D-84381 został wyjęty po 9 sekundach. Wydawał się rozwścieczony i przejawiał agresje wobec personelu, jednak nie utracił zdolności porozumiewania się po polsku. Oprócz tego zauważono przyrost mięśni, oraz modyfikacje uzębienia. Ponadto z pleców testera wystawały kikuty3. Ogłuszono D-84381, a następnie wprowadzono do wcześniej przygotowanej celi. SCP-PL-XXX-1 przez 2 dni nie przyjmował jedzenia. Wraz z upływem czasu zauważono spadek agresywności. Po 3 dniach zdecydowano się na przesłuchanie testera. Zapis nagrania można odczytać w "Dodatku D".
Wniosek: "Im dłużej robimy testy, tym bardziej mam odczucie że niedługo osiągniemy coś wielkiego! Myślę że powinniśmy kontynuować eksperymenty." ~ Dr Vorbis
Eksperyment XXX-2-6
Tester: D-84399, zdrowa kobieta w wieku 19 lat.
Procedura: Za pomocą mechanicznego ramienia umieszczono testera w strumieniu na 2 minuty. Wcześniej wyposażono go w pełnotwarzową maskę nurkową, oraz butlę z sprężonym tlenem.
Rezultat: Tester oprócz zmiany koloru tęczówek na fioletowy nie odniósł żadnych zmian fizycznych. Zyskał jednak umiejętności telekinetyczne. D-84399 Uwolnił się z ramienia a następnie zabił 3 strażników, a 2 zranił. SCP-PL-XXX-1 zbiegł z strefy kwarantanny, lecz dzień później został znaleziony i poddany eksterminacji. Podczas operacji ucierpiało █ cywili i █ funkcjonariuszy.
Wniosek: "Kategorycznie zabraniam dalszych testów na ludziach!" ~Dr Vorbis
Eksperyment XXX-3-1
Testerzy: Samica Mus musculus (mysz domowa), oraz samica Rana esculenta (żaba zielona).
Procedura: Oba obiekty zostały umieszczone w wodzie przy pomocy mechanicznych ramion, oddalonych 10 metrów od siebie, na 10 sekund.
Rezultat: Sierść myszy przybrała kolor zielonkawy, a jej oczy stały się wyłupiaste. Zaobserwowano także wydłużenie dolnych kończyn, oraz palców. Żaba natomiast nabrała lekkiego owłosienia. Pojawiły się także wąsy czuciowe, oraz ślady uzębienia. Oba obiekty poddano eksterminacji i spreparowano.
Wniosek: "Na początku byłem przeciwny tego typu eksperymentom, ale efekt jest co najmniej ciekawy. Myślę że na chwilę obecną będziemy podążać w tym kierunku." Dr Vorbis
Eksperyment XXX-3-3
Testerzy: Samiec Canis lupus familiaris malinois (pies domowy rasy malinois), oraz samiec Chorthippus biguttulus (konik polny).
Procedura:Oba obiekty zostały umieszczone w wodzie przy pomocy mechanicznych ramion, oddalonych 10 metrów od siebie, na 10 sekund.
Rezultat: Skóra psa została zastąpiona chitynowym pancerzem, a owłosienie zostało niemalże zredukowane do zera. Na grzbiecie zwierzęcia zaobserwowano błonowe skrzydła, jednak istota miała trudności z korzystania z nich. Ponadto wystąpił zanik uszu i nosa, zamiast tego na czole psa wyrosły czułki. Oczy SCP-PL-XXX-1 przeszły transformacje z prostych na złożone. Istota wydawała się przyjaźnie nastawiona. Reagowała ona na komendy, chociaż wykonywała je z oporem. Obiekt zabezpieczono. Konik polny nie przeżył kontaktu z SCP-PL-XXX. Ponadto zarejestrowano braki w układzie nerwowym, oraz zanik niektórych organów.
Wniosek: "Jedno stworzenie zginęło na rzecz drugiego. Czemu zdechł konik polny, podczas gdy pies przejął część jego cech? Także dlaczego stało się tak, a nie odwrotnie? Więcej pytań niż odpowiedzi." ~ Dr Vorbis
Eksperyment XXX-3-7
Testerzy: Samiec Sus scrofa f. domestica (świnia domowa), samica Theraphosa blondi (ptasznik goliat), oraz samica Pan troglodytes (szympans zwyczajny).
Procedura: 3 testerów umieszczono w klatce siatkowej o wymiarach 2x2x2. Obiekty unieruchomiono i opuszczono do wody na 20 sekund.
Rezultat: Świnia, oraz ptasznik zniknęły, natomiast szympans przyjął rozległe mutacja. Tułów istoty wydłużył się. W niektórych, bardziej kluczowych miejscach pojawił się chitynowy pancerz, natomiast w głowie wyrósł świński nos, oraz zauważono 3 dodatkowych par oczów. Zaobserwowano przyrost kończyn w losowych miejscach w liczbie 6. Na 3 zauważono racice, 2 przypominały odnóża pająka, natomiast pozostała kończyna wyglądem przypominała █████. Stworzenie wydawało się zdezorientowane, zignorowało ono personel i zaczęło intensywnie wymiotować. SCP-PL-XXX-1 podano eksterminacji i spalono.
Wniosek: "Istota wyglądała na bardzo chorą, może to być skutek uboczny zbyt dużej ilości zwierząt w strumieniu. Prawdopodobnie nie ma sensu iść w tym kierunku." ~Dr Vorbis
Notatka Dr Vorbis
"To co robimy to abominacja! Istota z eksperymentu XXX-3-7 ostatecznie mnie do tego przekonała, przecież to coś nie potrafiłoby nawet upolować padliny! Jeżeli szefostwo jeszcze raz mnie poprosi o przeprowadzeniu podobnego eksperymentu będę musiał odmówić."
Eksperyment XXX-4-1
Tester: Pan troglodytes (szympans zwyczajny)
Procedura: Zwierzę za pomocą mechanicznego ramienia umieszczono w wodzie na 3 minuty. Szympansa wyposażono w specjalnie dostosowaną maskę nurkową pełnotwarzową, oraz butlę z sprężonym tlenem.
Rezultat: SCP-PL-XXX-1 wyewoluował w homo erectus, osobnik wykazywał wrogość wobec personelu. Z powodu komplikacji spowodowanymi agresywnością obiektu, podmiot został podany eksterminacji.
Wniosek: "Z związku z zakazem eksperymentu na ludziach musimy poprzestać na tego typu testach. Taki potencjał zmarnowany." Dr ████████
Przesłuchiwany: D-84381 ( SCP-PL-XXX-1 )
Przesłuchujący: Dr Vorbis w towarzystwie 4 funkcjonariuszy ochrony
Wstęp: Przesłuchanie miało na celu uzyskanie informacji na temat SCP-PL-XXX, oraz o SCP-PL-XXX-1
<Początek logu, czas: ██:██ > Dr.Vorbis siada naprzeciwko D-84381, przesłuchiwany siedzi na stalowym, przyspawanym do podłoża siedzeniu. jest unieruchomiony skórzanymi pasami, oraz metalowymi klamrami.
Dr Vorbis: Witaj D-84381, czy rozumiesz co mówię?
D-84381: Tak.
Dr.Vorbis: Możesz odpowiedzieć mi na kilka pytań?
D-84381: Tak.
Dr.Vorbis: Czemu po kontakcie z SCP-PL-XXX stałeś się agresywny wobec personelu?
D-84381: Ja… uznałem że to właściwe. Czułem że… tak właśnie powinienem postąpić.
Dr Vorbis: Rozumiem. D-84381, jesteś świadomy zmian, jakie zaszły w twoim organizmie? Jeżeli tak, to opisz swoje odczucia.
D-84381: Tak, czuję się silniejszy, czuję że potrafię posunąć się o wiele dalej! Chciałbym…!
Dr Vorbis: D-84381! Powiedz nam czy pamiętasz jak masz na imię? Czy pamiętasz skąd pochodzisz?
D-84381: Tak, nazywam się █████ ████████, pochodzę z ████████.
Dr Vorbis: Posłuchaj, jeżeli nie będziesz współpracował nie wrócisz tam, czy zrozumiałeś mnie D-84381?
<Nastąpiła długi cisza przerywana sapaniem D-84381>
Dr Vorbis: Możesz nam coś powiedzieć o SCP-PL-XXX?
< D-84381 zaczął się szamotać, co poskutkowało zerwaniem się kilku pasów zabezpieczających. Dr Vorbis został ewakuowany, a SCP-PL-XXX-1 został poddany eksterminacji> <Koniec logu, czas: ██:██ >
Podsumowanie: "Niewiele nam to wyjaśniło, ale zawsze to jakieś informacje. Te przesłuchanie przyniosło więcej pytań niż odpowiedzi. Ten eksperyment trzeba będzie powtórzyć"
Notatka Dr Vorbis
"Mam przypuszczenia odnośnie agresywnej natury ludzi po kontakcie z obiektem. Otóż wszystko to jest zależne od samego człowieka. Jesteśmy jedynymi istotami zabijającymi dla zabawy. Każde inne zwierze zabija bo jest głodne, albo czuje się zagrożone. Wyciągnijmy z tego wnioski."
Identyfikator podmiotu:* SCP-PL-VVV
Klasa podmiotu: Bezpieczne
Specjalne Czynności Przechowawcze: Przechowują mnie w celi zbudowanej z betonu o wymiarach 6x6x5. W wyposażenie mojej przechowalni wchodzi: drewniane krzesło, stalowe biurko, oraz lampka biurkowa. Jestem stale monitorowany, a drzwi prowadzące do mojej przechowalni pilnuje 2 funkcjonariuszy ochrony o poziomie upoważnienia 2. Dostęp do mnie mają wszyscy pracownicy klasy C, lub wyższej. Należy stale dostarczać mi krzyżówek, zagadek logicznych, arkuszy papieru, oraz długopisy. Codziennie odwiedza mnie jeden z pracowników o poziomie upoważnienia 3 lub wyższym i rozmawia ze mną na dowolny temat przez 1.5 godziny. Z związku z incydentem █-███ mogę swobodnie się poruszać po trzech, wcześniej zabezpieczonych przeze mnie pomieszczeniach w Strefie ██. Aktualnie nie jestem zabezpieczany przez żaden personel.
Opis: Jestem humanoidalną istotą mierzącą 189 centymetrów i ważącą 85 kilogramów. Zawsze noszę czarną szatę z kapturem, który zakrywa moją twarz. Na odzieży noszę identyfikator, w którym są zamieszczone podstawowe informacje. Ma powłoka jest wykonana z stalowych pierścieni o średnicy 2 milimetrów. Nie potrzebuje jedzenia, wody, oraz snu. Pomimo braku ust, potrafię komunikować się werbalnie.
Mam zdolności telepatyczne, oraz potrafię podgrzewać materie do 3500°C. Zasięg działania moich zdolności wynosi 1 kilometr na otwartej przestrzeni. Źródło mej anomalnej natury nie zostało odkryte.
Jestem przyjaźnie nastawiony do wszystkich pracowników Fundacji. Staram się unikać osób postronnych, jednak w przypadku nieuniknionego kontaktu obezwładniam dane persony i przenoszę je w bezpieczne miejsce. Jestem obojętny dla zwierząt, lub SI o ile nie zagrażają mi, albo pracownikom fundacji. Jeżeli taka sytuacja nastąpi, poddaje owe istoty eksterminacji. Wyjątkami są obiekty zabezpieczane przez fundacje.
Chętnie rozmawiam z personelem Fundacji na wszelkie tematy, najchętniej podejmowanym przeze mnie obiektem dyskusji są inne obiekty. Najbardziej interesuję się obiektami bezpiecznymi, a najmniej podmiotami klasy Keter. Z chęcią odpowiadam na wszelkie pytania, jednak mam trudności z opowiadaniem o sobie. Tłumaczę to brakiem wspomnień z przeszłości.
Jeżeli blisko mnie będzie znajdować się jakakolwiek zagadka logiczna, po ówczesnym sprawdzeniu poziomu zagrożenia, z ochotą przystępuje do jej rozwiązywania. Jeśli uda mi się rozwiązać zagadkę, natychmiast informuję o tym pracownika Fundacji o klasie C, lub wyższej, jeżeli nie ma takiego w pobliżu, kontynuuję wcześniejszą czynność.
Uważam się za część personelu Fundacji, chętnie wspieram pracowników w ich codziennych obowiązkach. Wspieram ich umysłowo, ale także fizycznie (z pewną dozą ostrożności).
Prawdopodobnie wszystko wydaje się wam takie dziwne. Ta notatka, ten raport, czemu obiekt miałby sam o sobie pisać?! Cierpliwości, już śpieszę z wyjaśnieniami.
Nie pamiętam mojego początku, ale wiem, że zostałem stworzony w 19██ roku, wtedy byłem zdezorientowany i zagubiony. Nie pamiętam swojego stwórcy, ani tego jak mam na imię. Jedyne co miałem to mój mały podziemny warsztat, gdzie egzystowałem odkąd pamiętam, oraz gdzie komponowałem zagadki logiczne, i rozmyślałem. Trwałem w mroku słuchając myśli osób, które żyły nade mną. Trwało to długo.
Za długo.
Trwałoby to do teraz, gdyby nie pewien szczęśliwy przypadek. W pobliżu zamieszkała wyjątkowa osoba, od razu to wiedziałem. Poczułem ciężar jej sumienia. Było w tym coś niezwykłego. Zacząłem badać umysł tej osoby. Odkryłem że nazywa się ona ██████████, Dr ██████████. Człowiek ten pracuje dla organizacji zwanej Fundacją, która zabezpiecza, przechowuje i chroni obiekty o anomalnej naturze, takie jak ja. Dowiedziałem się o obiektach, o dobru, jakie niektóre z nich skrywają, ale także o złu, jakie odpiera tylko garstka ludzi. Myślałem nad tym i postanowiłem zostać odnaleziony. Przez mała radiostacje podałem swoje położenie. Odnaleziono mnie i zamknięto w przechowalni. Znów byłem zamknięty, ale tym razem ktoś się mną interesował. Te parę dni przed katastrofą było moimi najlepszymi dniami. Ja mówiłem, Fundacja słuchała.
Jednak nie mogło to trwać bez końca.
Otóż zdarzyło się to dnia ██.██.20██ roku. Na początku zgasły światła, akurat zajmowałem się pisaniem kolejnej zagadki logicznej. Trwałem tak bez ruchu, gdy po paru chwilach światło powróciło. Myślałem że na tym się skończy, ale myliłem się. Po kilkunastu minutach dało się słyszeć strzały z broni palnej, następnie usłyszałem krzyki, a później poczułem umierających ludzi. Były tam też dziwne istoty, czułem wcześniej ich obecność, ale była ona odległa i niewyraźna. Śledząc umysły konających ludzi odkryłem że te dziwne stworzenia to SCP-PL-███. Nie wiem ile trwałem w przechowalni, prawdopodobnie z dzień, czy dwa, albo owe kreatury mnie nie znalazły, albo zignorowały. Kiedy już byłem pewny że te istoty się oddaliły na bezpieczną odległość, zacząłem niszczyć swoją cele, co po pewnym czasie zakończyło się sukcesem. Zdołałem zabezpieczyć korytarz, oraz pomieszczenie badawcze. Wydarzenie te nosi miano Incydentu █-███, prawdopodobnie doszło do tego przez awarię prądu. Teraz piszę ten raport i notatkę w nadziei że w jakiś sposób dotrą one do odpowiednich osób.
Czemu to robię? Dlatego że każdy obiekt powinien mieć swój raport, to jest ten jedyny przywilej, na jaki zasługuje każdy podmiot, doktor nadzorujący mnie zginął, nie pozostawiając żadnego szkicu raportu, ani nie tworząc jakiejkolwiek notatki na mój temat. Prawdopodobnie Fundacji nie spodobałby się raport tego typu, i możliwe że zostałby zniszczony, jednak teraz, kiedy piszę nie ma to najmniejszego znaczenia.
Bo nie ma nikogo, kto mógłby ten raport zniszczyć.
Odzyskajcie mnie.
Raport, notatkę, współrzędne szerokości i długości geograficznej Strefy ██, oraz zdjęcie obiektu znaleziono w metalowej skrzynce, która rankiem dnia ██.██.20██ roku została odnaleziona na biurku Dr ███████. Obiekty zabezpieczono. Trwają dyskusje na temat sprawy SCP-PL-VVV.
Identyfikator podmiotu: SCP-PL-VVV
Klasa podmiotu: Euclid
Specjalne Czynności Przechowawcze: W każdym telefonie komórkowym i stacjonarnym jest podłożony automatyczny podsłuch reagujący na głos SCP-PL-VVV. Jeżeli dojdzie do manifestacji podmiot zostaje przekierowany do wyznaczonego pracownika klasy D. Jeżeli z niewytłumaczonych powodów obiekt nie zostanie przekierowany należy podać ofierze preparat amnezyjny klasy D, oraz zatuszować wydarzenie. Jeżeli w którymś telefonie nie zdołano zamontować podsłuchu, należy dyskretnie go skonfiskować i wymienić na identyczny model z wbudowanym podsłuchem.
Opis: SCP-PL-VVV jest to byt najczęściej określany jako "Głos w Słuchawce". Osoby, które miały styczność z jego pół-materialną postacią twierdziły że obiekt przypomina biały dym z niebieskimi światłami wokół centrum podmiotu, jednak zdjęcia jakie udało się zrobić pokazują obiekt jako czarny dym bez jakichkolwiek źródeł światła. Istota jest pół-materialna, dzięki czemu potrafi przechodzić przez ciała stałe, oraz ciecze. Testerzy twierdzą że głos podmiotu jest głęboki i przyjemny.
SCP-PL-VVV manifestuje poprzez nawiązywanie kontaktu za pośrednictwem sieci telefonicznej, zwykle odbywa się to według następującego schematu:
- SCP-PL-VVV dzwoni do wybranej przez siebie ofiary.
- Osoba jeżeli ma możliwość odbiera telefon i pyta się kto dzwoni.
- Podmiot odpowiada "Przyjaciel, mam prośbę do Pana/Pani [imię danej osoby], czy mogę zabrać tobie [Wybrana przez podmiot liczba] [jednostka czasu]?"
- Ofiara może odmówić, albo się zgodzić.
- Jeżeli ofiara się zgodzi podmiot dziękuje i kończy rozmowe, w przypadku odmowy obiekt tylko się rozłącza.
Po manifestacji jeśli ofiara zgodziła się, oraz jeżeli spojrzy na zegar, zobaczy że czas, który wskazuje przedmiot cofnął się o wcześniej podaną liczbę minut lub godzin. Po chwili ten efekt zanika i wskazówki/cyfry wracają do swojej pierwotnej pozycji/wartości. Osoby postronne zapytane czy widzą anomalny efekt podmiotu odpowiadały że nie zaobserwowały żadnych znaczących zmian na zegarze, co oznacza że halucynacji doświadcza tylko ofiara.
Istnieje teoria że obiekt "zabiera" czas ludziom, po czym wykorzystuje go do rozrastania swojego pół-materialnego ciała, dzięki czemu staje się on większy. Jeżeli obiekt przez dłuższy czas nie dokona manifestacji jego objętość zacznie się zmniejszać. Osoba, której podmiot "zabrał" czas zazwyczaj nie dożywa późniejszego wieku, czasami może ona w losowych momentach odczuwać dyskomfort, czy nawet niewyjaśniony lęk.
W przypadku gdy ofiara odmówi udzielenia czasu SCP-PL-VVV rozłączy się, po czym następnego dnia o godzinie 21:59 zadzwoni do tej samej osoby, lecz nie będzie nic mówić. Jeżeli ofiara się rozłączy obiekt zabije ją "zabierając" jej cały czas, co objawia się nagłym postarzeniem się osoby do biologicznego wieku ███ lat, a następnie zatrzymaniem akcji serca. Jeśli jednak ofiara nie odłoży słuchawki do 22:31 podmiot poprosi o więcej czasu niż poprzednio. Sytuacja ta będzie trwać aż ofiara się zgodzi, albo obiekt poprosi o jej cały czas, wtedy nawet pomimo braku zgody podmiot dokona "kradzieży". Jeśli telefon od SCP-PL-VVV nie zostanie odebrany za pierwszym razem, przez 5 dni podmiot będzie próbował się dodzwonić do danej osoby. Jeżeli mu się nie uda, znajdzie on ową osobę i będzie ją śledzić, co zwykle trwa █ lat, następnie ofiara wciągu paru dni będzie przechodzić proces przyspieszonego starzenia, po czym umrze poprzez zatrzymanie akcji serca.4
Jeśli jednak ofiara odbierze telefon przy którejś próbie, podmiot poprosi o więcej czasu, zazwyczaj waha się to od 10 godzin do ██ lat. Obiekt może dzwonić kilka razy do tych samych osób, jednak zdarza się to rzadko.
Obiekt zazwyczaj dzwoni z losowych numerów zaczynających się zawsze liczbą "033" do z pozoru losowo wybranych osób w przedziale wiekowym od 15 do 75 lat, zarejestrowano jednak że podmiot chętniej poddaje manifestacji osoby, które są jakkolwiek powiązane z Fundacją, jednak z niewyjaśnionych powodów unika osób wysoko postawionych w hierarchii (najczęściej dochodzi do manifestacji na pracownikach klasy od D do B, oraz na osobach, które czytały raporty jakichkolwiek podmiotów).
Eksperyment
Tester: D-97531, zdrowy mężczyzna lat 23.
Procedura: Testera umieszczono w standardowym pomieszczeniu mieszkalnym, Zaopatrzono go w telefon komórkowy marki ██████. Ponadto poinstruowano go, aby czytał raporty innych podmiotów, oraz żeby zgodził się na propozycje SCP-PL-VVV.
Rezultat: Test trwał 4 dni. W piątek ██ stycznia o godzinie 21:59 do testera zadzwonił telefon, rozmowa wyglądała następująco:Doktor ████████: Halo? Kim jesteś?
SCP-PL-VVV: Przyjacielem, mam prośbę do Pana Wacławie, czy mogę Panu zabrać 5 minut?
Doktor ████████: Oczywiście.
SCP-PL-VVV: Dziękuje.
Podmiot rozłączył się, D-97531 odłożył telefon i przypadkiem zauważył że zegar cofnął się do 21:54. Kiedy zapytał, czy inni widzą to samo, pracownicy odpowiedzieli że nie. Tester został poddany eksterminacji.
Wniosek: "Wydaje się że podmiot posiada właściwości halucynogenne."~ Dr ████████
Eksperyment VVV-1-4
Tester: D-97871, zdrowa kobieta lat 35.
Procedura: Testera umieszczono w standardowym pomieszczeniu mieszkalnym. Zaopatrzono go w telefon komórkowy marki ██████████. Ponadto poinstruowano go, aby czytał raporty innych podmiotów, oraz żeby domówił SCP-PL-VVV.
Rezultat: Test trwał 8 dni, w środę o godzinie 21:59 Do testera zadzwonił telefon,tester na początku wahał się, ale odebrał on telefon, rozmowa z podmiotem wyglądała następująco:D-97871: Halo? Kto tam?
SCP-PL-VVV: "Przyjaciel, mam prośbę do Pani Agato, czy mogę zabrać tobie 20 dni?
D-97871: Nie, nie może pan.
Podmiot rozłączył się. Przez kolejne 7 dni podmiot dzwonił do testera, lecz pomimo zadawanych pytań milczał. D-97871 został poinstruowany że w razie braku odpowiedzi rozłączać się. Dnia 8 obiekt jak zwykle o godzinie 21:59 zadzwonił do testera, nawiązała się konwersacja przedstawiona poniżej:
D-97871: Halo? To znów Ty?
SCP-PL-VVV: Myślisz że możesz ze mną pogrywać? Myślisz że jeżeli słuchasz tych swoich doktorków to jesteś bezpieczna? Ty małostkowa żałosna istoto!
D-97871: Kim Ty w ogóle do cholery jesteś?
SCP-PL-VVV: Jeszcze masz czelność zadawać mi pytania? Koniec.
D-97871: Cze…
<Tester nagle zbladł, w ciągu 6 sekund D-97871 postarzał się do biologicznego wieku ███ lat, a następnie zmarł.>SCP-PL-VVV: Wy… wiem że mnie słyszycie. Czemu mnie nękacie? Co ja wam zrobiłem? Jeżeli nie zostawicie mnie w spokoju… poniesiecie konsekwencje… i nie tylko wy, ale wasze rodziny również.
<Obiekt rozłączył się>
Wniosek: "Podmiot zdawał się zdenerwowany, co wcześniej się nie zdarzyło. Powinniśmy zachować większą ostrożność."~ Dr ████████
Eksperyment VVV-1-11
Tester: D-97889, zdrowy mężczyzna lat 19.
Procedura: Testera umieszczono w standardowym pomieszczeniu mieszkalnym. Zaopatrzono go w telefon komórkowy. Poinstruowano go aby zgadzał się na wszystkie propozycje od SCP-PL-VVV.
Rezultat: Podmiot zadzwonił na telefon komórkowy pierwszego dnia testów, nawiązała się konwersacja:D-97889: Halo? Kto dzwoni?
SCP-PL-VVV: Przyjaciel, Panie Januszu, czy mógłby pan podać mi do telefonu Dr ████████?
D-97889: Jasne. Panie Doktorze! Telefon do Pana! Panie Doktorze?
< Doktor podchodzi do telefonu, wygląda on na chorego i zmęczonego, na początku odmawia on podniesienia słuchawki, lecz po stanowczej prośbie Dr ██████ odbiera telefon>
Dr ████████: Halo? Kto mówi?
SCP-PL-VVV: Dobrze wiesz Doktorze z kim rozmawiasz.
Dr ████████: SCP-PL-VVV? Przepraszam, czy mogę ci zadać parę pytań? To dla mnie bar…
SCP-PL-VVV: Nie Doktorze, nie może pan. ale pozwól że ja ci zadam jedno pytanie, czy mogę zabrać tobie ██ lat, █ miesięcy, ██ godzin, oraz ██ minut?
Dr ████████: Nie, proszę nie!SCP-PL-VVV: Dziękuje.
<Doktor odłożył słuchawkę, chwile po tym wciągu ██ sekund zestarzał się on do biologicznego wieku ███ lat, a następnie zmarł.>
Wniosek: "Śmierć Dr ████████ to tragedia, jednak musimy kontynuować eksperymenty, chociażby ze względu na dobro ogółu" ~ Dr ██████
██.11.2016: Dzisiaj zaobserwowałem SCP-PL-VVV w moim domu. Rzeczywiście na żywo wygląda inaczej niż na zdjęciach. Wyrzuciłem swój telefon, a żonie powiedziałem żeby nie odbierała numerów zaczynających się na 033. Powiedziałem jej że goście za granicy oszukują w ten sposób ludzi. Staram się nie myśleć o tym, z eksperymentów wynika że sam w sobie jest niegroźny, jednak pomimo tego czuje lekki niepokój. Przecież to i tak mnie dopadnie, prawda?
██.12.2016: Powoli przyzwyczajam się do obecności obiektu. Potrafię już nawet w środku nocy przejść przez niego i pójść po szklankę wody. Podmiot wyraźnie unika mojej żony i dobrze, przecież jak bym się jej wytłumaczył? Dzisiaj jeszcze muszę dopisać aktualizacje do raportu, oraz odebrać paczkę z poczty. Nie mam na nic ochoty.
██.12.2016: Jutro jest sylwester, a obiekt przestał dzwonić. Czy może być lepiej? Może jeszcze gdyby ten uporczywy dym (który przysięgam patrzył na mnie, pomimo że nie ma oczów) zniknął to mógłbym się w pełni cieszyć nowym rokiem. Kto wie? Może mi odpuści? Chciałbym jeszcze przed śmiercią zobaczyć dzieci, które urodzi mi █████. Lekarze mówią że to będzie chłopiec i dziewczynka.
██.01.2017: Dwa dni temu zmarła moja żona. Przed śmiercią zdradziła mi że zdenerwowała się i odebrała ten zasrany telefon. Po tym zdarzeniu On zniknął. Brak jego obecności doprowadza mnie do szału. Kończą mi się tabletki na uspokojenie. Nie mogę tego znieść. Wymusiłem urlop… muszę uporządkować myśli.
██.02.2017: Dalej cisza. Może jeszcze to jakoś będzie, przecież aż taki stary nie jestem, znajdę nową partnerkę i ułożymy sobie życie. On dalej się nie pojawia, może więc znalazł kogoś innego? Może teraz odwiedza mojego nowego szefa? Odkąd mam problemy z moją pracą jest coraz gorzej… mam nadzieje że mnie nie wyrzucą.
██.02.2017: Może On zniknął na zawsze? Jutro będziemy robić ostatni eksperyment z tej serii. Później składam rezygnację. Nie mogę znieść dłużej tego napięcia. Dorwie ███████, mojego partnera, a później mnie. Ale jeżeli odejdę to mnie nie dorwie, prawda? Przecież nie będę mu już przeszkadzał. Chciałbym aby tak było. Tylko jeszcze parę dni. Muszę myśleć o czymś innym. Poznałem pewną miłą dziewczynę w stołówce. Zwykle tam nie jadam, ale od czasu gdy moja żona i moje dzieci zmarły czuję się samotny.
██.02.2017: Wciąż ani śladu Jego. Jestem coraz bardziej podenerwowany. Tylko jeszcze parę godzin i zaczynamy test.
[nieczytelne zapisy] tylko dotrwać do końca, tylko dotrwać do końca, tylko dotrwać do końca, tylko dotrwać do końca, tylko dotrwać do końca…
[[footnoteblock title="Przypisy"]]
Dzień jak co dzień
Czy jest sens w tym co robimy? Próbując zbadać obiekty poświęcamy tyle surowców, tyle pieniędzy, oraz tyle istnień, a przecież niewielki procent podmiotów zyskuje miano „Zrozumiane”. Czy powinniśmy dalej próbować? Chyba niewielka głowica atomowa rozwiązałaby sprawę. Oczywiście podmioty, które współpracują, lub mniej niebezpieczne przedmioty można przedtem zabrać i pracować nad nimi, zamiast użerać się nad obiektami, które myślą tylko jak w mniej lub bardziej higieniczny sposób odgryźć komuś twarz.
Tak rozmyślał Dr Vorbis podczas przerwy na kolacje. Jadł on w milczeniu w towarzystwie Dr Grajka, na którego mówią Bard, co według niektórych było bardzo zabawne patrząc na to jakie nazwisko ma Bard, oraz na to, że fatalnie gra na wszystkich instrumentach muzycznych. Spożywali swoje kanapki z serem w stołówce.
O tej porze nie było tłoczno, większość pracowników Fundacji udała się do swych mieszkań, albo pracowała nad obiektami. Gdyby nie odgłos mlaskania, oraz nieliczne rozmowy personelu panowałaby cisza.
Trwałaby ona dalej gdyby nie Dr Grajek, który postanowił ją przerwać.
- Wiesz już gdzie Ciebie przenieśli? - zapytał on.
- Taa… ponoć mam pracować przy jakimś głosie z telefonu, który kradnie czas ludziom.
Dr Vorbis chwile się zastanowił.
- A jak prace nad twoim obiektem?
- Lipnie, od tygodnia nic nowego nie odkryliśmy… no, oprócz tego że makaron pieczony nad palnikiem jest nawet niezły - odpowiedział Bard.
- Sam, czy z keczupem?
- Z keczupem, trochę przypomina frytki.
- Z keczupem to można zjeść nawet zdechłego szczura - odburknął Vorbis.
- Widzę że masz w tym doświadczenie Kolego – Uśmiechnął się Dr Grajek.
Skończyli jeść kanapki i po krótkiej dyskusji na temat wcześniej wymienionego sosu, udali się w stronę swoich stanowisk. Vorbis, na którego wołali Kolega nie uważał ostatniego miesiąca za najlepszego. Przenieśli go z SCP-PL-103 do tej placówki, co mu się wcale nie podobało. Tam miał większy gabinet, większy posłuch, oraz mógł oddychać świeżym powietrzem. A teraz siedzi tutaj i czeka, aż przydzielą mu nowy obiekt, który ponoć najbezpieczniejszy nie jest.
Idąc tak sobie, Vorbis spotkał Pana Mietka.
Pan Mietek sprzątał w tej placówce od niepamiętnych czasów, niektórzy złośliwcy mówią że odkurzał tutaj zanim jeszcze wybudowano placówkę. Był on jednak takim typem sprzątacza, o jakim marzy każda tajna organizacja.
Jego zdolność pojmowania nowych rzeczy jest na tyle ograniczona, że kiedy próbowano mu wytłumaczyć jak obsłużyć automat do kawy, skończyło się na tym że pracownicy musieli ufundować nową maszynę.
Także fakt że Sprzątacz nie rozpoznałby tajnego dokumentu, nawet gdyby ten kopnął go w tyłek i się przedstawił dużo mówi o Panu Mietku.
Poza tym widząc słowo trudniejsze od ukulele przestaje czytać i wkłada dokumenty tam gdzie je znalazł, myślał Vorbis. Ale lubię go, za to prostotę, oraz za to że zawsze chętnie mnie wysłuchuje, chociaż nie rozumie większości słów, które wypowiem. Poza tym jest całkowicie bezpiecznym pracownikiem. Kiedy przechodził kontrolne przesłuchanie wpakowali w niego tyle tego świństwa, dzięki któremu ludzie mówią tylko prawdę, że nie mógłby skłamać.
- Dzień dobry, Jak się pan miewa Panie Mietku? - spytał się Kolega
- …bry, a dobrze dobrze, Panie Morisie, właśnie sprzątnąłem pański ga-bi-net… fajno że dba pan o czystość, a ni jak ci co robią gumę do żucia.
Prawdopodobnie największą zaletą Sprzątacza jest to że nie ma pojęcia co tutaj się dzieje, Vorbis zapytał go kiedyś o to co jego zdaniem robią, Pan Mietek odpowiedział wtedy "No ni wim, pewno jakie żarełko, czy co. Ostatnio w jednym pomieszczeniu było dużo krwi, chyba świńskiej, musi że nowy gatunek schaboszczaka robio".
Wszystkie tajemnice Fundacji były bezpieczne.
- Tak, ci od gumy robią straszny bajzel, a szczególnie na stołówce.
- Dobrze godosz Moris, a tak co Ty robisz?
Dr Vorbis był już na to przygotowany.
- Analizuje byt, którego niebezpieczeństwo przekracza poza dopuszczalne przez kadrę granice, oraz składam raporty odpowiednim personom, przedtem upewniając się czy są nie posiadają żadnych karygodnych błędów - odpowiedział Kolega.
Pan Mietek wspiął się na szczyt elokwencji i odpowiedział:
- Aha… to jest coś z karmą dla piesków?
- Mniej więcej.
- A to dosz mi trochę? Moja sunia lubi dobre karmy.
- Raczej wątpię czy będzie pan chciał, po naszej karmie psy przybierają kolor zielony.
…
Jedno trzeba przyznać, przynajmniej można się tutaj porządnie wynudzić, a nuda to jest to, czego mi brakowało, rozmyślał Vorbis. Nie ma to jak po pracowitej nocy poleżeć sobie i pomarzyć sobie o rundce, czy dwie w swojej ulubionej grze. Jeszcze chwilę się ponudzę i pójdę sprawdzić co tam porabia Bard.
Tak też uczynił, jednak po drodze stało się coś, co raczej zniechęciło Kolegę do wcielenia w życie tego plany.
Zgasły światła, a po chwili się zapaliły, tylko nie te uczciwe, które zwykle oświetlają korytarz.
Te były czerwone.
W pierwszej chwili Vorbis pomyślał że to pewnie jakieś testy, poszedł więc do stołówki, tam gdzie jest punkt ewakuacyjny. Szedł tam nieśpiesznym krokiem dziwiąc się że pozostały personel biegnie w podobnym kierunku, Kolega złapał jednego za rękę i spytał się:
- Przepraszam, co do cholery tu się wyrabia?
- Obiekt uciekł z przechowalni! Podobno bardzo niebezpieczny, przecież każdemu mówiono przez głośniki w biurkach!
No tak, myślał Vorbis. A mi się zachciało iść odwiedzić kolegę.
Kolega puścił przypadkowego pracownika i w nieco większym tempie udał się do punktu. Tylko że punktu nie było.
Wielkie żelazne drzwi, które zwykle były otwarte, teraz zostały zamknięte. Bardzo solidnie zamknięte.
Wokół było około 20 pracowników Fundacji, wszyscy wyglądali na co najmniej zmieszanych.
Chyba powinienem panikować, pomyślał Vorbis.
Spróbował.
Nie udało się.
- Dobra panie i panowie, czy ktoś… cisza! Proszę się uspokoić, panika nic nie da… dziękuje bardzo, wracając do tematu, czy ktoś wie jaki obiekt uciekł?
Trochę chudy, starszy mężczyzna w okularach podniósł rękę i ogłosił:
- Ehm… myślę że to SCP-PL-045… no wiecie… Chłopiec z pochodnią.
- Skąd pan to wie? -profilaktycznie spytał się Kolega.
- Nadzoruje ten obiekt - powiedział z dumą, jednak po chwili przypomniał sobie o sytuacji w jakiej się znalazł i już całkiem bez dumy dopowiedział - myślę że w jakiś sposób rozpalił pochodnie i zdołał uciec.
- No dobrze, mamy tutaj humanoida, znaczy obiekt rozumny, może się z nim dogadamy?
-Wątpię, raczej ten osobnik nie należy do tych co lubią rozmawiać… obezwładnił już paru strażników - rozwiał jego wątpliwości starszy jegomość.
- O boże - powiedział z wyrzutem Vorbis, jakby to że nie wróci do domu na czas będzie miało przykre skutki nie tylko dla niego - ma ktoś broń?
Odpowiedział mu przeczący pomruk, tylko jeden wyrywaniec rzekł:
- mam scyzoryk, dostałem go od taty na moje 16 urodziny
- a ja mam ołówek, tylko że nie za bardzo chce go brudzić, był cholernie drogi - dopowiedział drugi.
- A ja jak byłem mały to ćwiczyłem karate - dołączył do nich Bard.
- Dosyć! Ehm, Bard, wiesz może gdzie znajduje się skład broni? - spytał się poirytowany Vorbis.
- Tak! Droga jest prosta drut! Wystarczy przejść przez żelazne drzwi, później na 2 rozwidleniu pójść w prawo… przez żelazne drzwi….
- Świetnie! Po prostu super! Nie pozostaje nam nic innego tylko z scyzorykiem od Taty Pana…
- Śmigłego - podpowiedział właściciel scyzoryka.
- Pana Śmigłego, ołówkiem, którego jednak mamy nie brudzić, oraz z Bardem, który jako szkrab ćwiczył karate, pójdziemy i złapiemy niebezpiecznego humanoida!
- Kolego, myślę że powinieneś się uspokoić - powiedział Dr Grajek
Vorbis spojrzał na niego, wziął głęboki oddech i prawie bez negatywnych emocji powiedział:
- Przepraszam, uległem nastrojowi. Ktoś wie w ogóle czemu drzwi są zamknięte? A tak swoja drogą, gdzie jest Pan Mietek? Chyba go widziałem w tym sektorze.
-Co do drzwi to przepraszam, spanikowałem - powiedział pracownik nadzorujący SCP-PL-045- a co do Pana Mietka, chyba go widziałem w okolicach przechowalni tego mojego podmiotu…
…
Drużyna szła przez czerwono oświetlone korytarze. Ze względu na podeszły wiek niektórych osób, szli głośno i powoli. Niektórzy rozmawiali między sobą, na co Vorbis (który z nie wyjaśnionych przyczyn został wybrany na przywódcę grupy) pozwolił, stukot kapci niektórych pracowników i tak świetnie zdradzał ich położenie.
Czemu ja do cholery to robię? Mogłem przecież zamknąć się w swoim malutkim biureczku i czekać aż ten tak zwany "Chłopiec z pochodnią" mnie dorwie, przynajmniej nie musiałbym się użerać z tymi dziadami, którzy nie mogą pobrudzić swoich ołówków. Prawdopodobnie Vorbis wciąż by pluł jadem (oczywiście w myślach) na pozostałych pracowników, gdyby nie krzyk mężczyzny dobiegający z odległych korytarzy.
Człowiek jest wyjątkową istotą, taki lis, czy jeleń pewnie uciekłby, aby jak najszybciej oddalić się od źródła dźwięku. Ale ku zdziwieniu Kolegi personel Fundacji, jak jeden mąż zaczął biec (w przypadku niektórych pracowników: dreptać trochę szybciej).
Kiedy dotarli do okolic przechowalni Chłopca z pochodnią zobaczyli Pana Mietka… oraz prawdopodobnie SCP-PL-045 leżącego koło niego.
- Eeeeee… Panie Mietku? - spytał się nie wiadomo o co Bard.
- A no? - odpowiedział znudzony Sprzątacz.
- Jest pan cały? - pomógł koledze Vorbis.
- A no jestem, tylko ten gówniarz obok mnie zeźlił. Sypał popiołem z tej swojej pochodni na moją podłogę!
- I co pan mu zrobił? - spytał się ktoś z tyłu świadomy bezpiecznie otaczających go ludzi.
- Zdzieliłem go z kopa w jajca i poprawiłem kopem w ryj! - odpowiedział dumny Pan Mietek.
Wszyscy patrzyli to na okute buty Sprzątacza, które prawdopodobnie pamiętają pierwszą wojnę światową, to na leżącego Chłopca z pochodnią. SCP-PL-045 wyglądał na bardzo nieprzytomnego.
- Myślę że chciałbym już pójść do domu - powiedział Dr Vorbis
…
- I tak to było panie Dyrektorze - dokończył Vorbis
Koledze nie podobało się że musi zdawać raport z tego incydentu, a jeszcze bardziej nie podobało mu się to że musi go zdawać ustnie.
- Czyli ten tak zwany "Pan Mietek" po prostu obezwładnił niebezpiecznego humanoida kopem w niewymowne? - spytał się już trochę podirytowany Dyrektor placówki.
- Tak przed chwilą powiedziałem… no i jeszcze poprawił ciosem w zęby - przypomniał sobie pechowy doktor.
- I myślisz pan że ja w to uwierzę?
- Raczej wątpię, dla pana prawda może być zupełnie inna.
- to znaczy?
- Wie pan, ja twierdze że zwykły sprzątacz powalił niebezpieczny podmiot, ale pan może uważać że to jakiś funkcjonariusz ochrony, czy inny wyspecjalizowany w neutralizowaniu obiektów pracownik to zrobił. Prawda to jest taka mgła proszę pana, gdzie jedni widzą różowego słonia, a drudzy niebieską małpę - Vorbis był świadom nieprzyjemnej sytuacji w jakiej się znalazł i po chwili dodał - za pańskim pozwoleniem oczywiście.
Nastała cisza, ale niezbyt długa.
- Rozumiem doktorze… ta osoba-którą-nie-był-sprzątacz powinna dostać wynagrodzona - Dyrektor puścił oczko do Vorbisa.
Pechowiec po chwili zastanowienia rzekł:
- Myślę że sprzą… znacz osoba-która-na-pewno-nie-jest-Panem-Mietkiem nie chce jakiejś specjalnej nagrody, myślę że nowy zestaw do czysz… znaczy nowy sprzęt dla tej osoby powinien wystarczyć… tak myślę.
- W pełni się w tym zgodzę, ale och, jaka szkoda że nie wiemy kto nas bohatersko uratował - Dyrektor skrył swą twarz ręką.
- Tak, jaka wielka szkoda…
- Aha, doktorze, myślę że niektórzy członkowie personelu wykazali się dużym nieprofesjonalizmem.
- Wie pan, to był nagły… - Dr Vorbis naprawdę miał już ochotę wyjść.
- To jest Fundacja doktorze! Tutaj wszyscy powinni być przygotowani na tego typu zdarzenia - przypomniał mu zarządca.
- Tak Dyrektorze, ale… - Kolega próbował się bronić.
- Niektórzy poniosą konsekwencje Vorbis - twarz Dyrektora nie zdradzała żadnych emocji.
- Dobrze… a mogę chociaż zatrzymać swój kubek?
…
Po kolejnym dniu pracy, Vorbis przechadzał się bez celu po ośrodku. Nie było tak źle, myślał on. Mogło być o wiele gorzej… no i koniec końców nie zwolnili tego biedaka od SCP-PL-045. Kolega uśmiechnął się. Lubił on te momenty, kiedy na tą krótką chwile nie miał nic do roboty, albo mógł tę robotę odsunąć na późniejszy termin. Po chwili zdawało się że coś słyszy, i nagle zgasły światła.
A po chwili zapaliły się.
Tylko że te były czerwone.
Ehm… dzień jak co dzień…
Identyfikator podmiotu: SCP-PL-130
Klasa podmiotu: Euclid
Specjalne Czynności Przechowawcze: Podmiot przechowywany jest w strefie ██. SCP-PL-130-1 znajduje się w w pomieszczeniu o wymiarach 6 x 10 x 5 [m]. W ścianach są wmurowane pozostałości po zniszczonych instancjach SCP-PL-130-2. Przechowalni pilnuje 2 ochroniarzy z poziomem upoważnienia 3. Funkcjonariusze są wyposażeni w standardowe karabiny oraz w granaty ręczne z gazem w który skład wchodzi tkanka kostna SCP-PL-130-2. Jeżeli dojdzie do przełamania zabezpieczeń zaleca się unieszkodliwić podmiot za pomocą gazu, a następnie zniszczyć "ciało", w którym znajduje się SCP-PL-130-1.
Opis: SCP-PL-130 dzieli się na dwie części: na SCP-PL-130-1 (określany jako "Dusza"), oraz na SCP-PL-130-2 (określany jako "ciało").
SCP-PL-130-1 z wyglądu przypomina blade źródło światła lekko zabarwione na niebiesko, które ma zdolność do lewitacji. Podmiot jest świadomy i inteligentny, jednak nie posiada on umiejętności mowy, oraz niechętnie współpracuje z personelem Fundacji. Obiekt narzeka też na brak swobody i na niemożność tworzenia kolejnych instancji SCP-PL-130-2. Byt jeżeli ma do tego środki będzie konstruował "ciała".
SCP-PL-130-2 to kukły, które zostały stworzone przez "Dusze". Wyglądem przypominają one humanoidy, prawdopodobnie zbudowane na wzór człowieka, lecz wykonane są w miernej jakości, co nie umożliwia bliższą identyfikacje oryginalnego wzoru. Byty te są najczęściej zrobione z mięsa oraz kości, jednak jeżeli SCP-PL-130-1 nie będzie miał dostępu do tych składników może skonstruować kukły z dowolnej materii organicznej. Po skonstruowaniu podmiotów "Dusza" będzie ich unikał od 10 minut do 12 godzin, czas ten jest określany mianem "dojrzewania". Po tym okresie będzie on mógł wejść w interakcje z wyżej wymienionymi bytami. Obiekty zyskują anomalne właściwości po interakcji z "Duszą", lub z SCP-PL-130-X.
Jeżeli w pobliżu SCP-PL-130-1 znajdzie się "ciało", oba obiekty scalą się tworząc SCP-PL-130-X. Następuje to poprzez wnikniecie "Duszy" do podmiotu. Jeżeli do tego dojdzie z otworów "ciała" zacznie wydzielać się blade światło, a sam podmiot zostanie ożywiony, oraz zyska zdolność mowy. Jeżeli obiekt zostanie zniszczony SCP-PL-130-1 wróci do stanu pierwotnego.
Jeśli w okolicy SCP-PL-130-X będzie znajdować się SCP-PL-130-2, który przeszedł okres "dojrzewania", podmiot będzie dążył do dotknięcia obiektu. Jeżeli to nastąpi "ciało" uzyska zdolność do ruchu, ale będzie podporządkowane SCP-PL-130-X, co skutkuje przymusowym wykonywaniem przez byt poleceń "Duszy", które prawdopodobnie są przekazywane telepatycznie. Poczynania obiektów w tej fazie są nieprzewidywalne, "Dusza" będzie próbował postępować jak człowiek, co może prowadzić zarówno do bezmyślnych czynności, jak i do skomplikowanych i przemyślanych działań. Z związku z tym że SCP-PL-130-X może tworzyć SCP-PL-130-2 w ilości nieograniczonej, zaleca się natychmiastowo niszczyć podmiot zaraz po "połączeniu".
Przesłuchanie 130-1
Przesłuchiwany: SCP-PL-130-X
Przesłuchujący: Dr ████████<godzina 18:07. SCP-PL-130-X Jest przykuty do żelaznego krzesła umocowanego do podłogi. Doktor wchodzi i siada naprzeciwko podmiotu>
Dr █████████: Witaj SCP-PL-130. Chciałbym zadać Ci parę pytań.SCP-PL-130: Słucham…
Dr █████████: Kim jesteś?
SCP-PL-130: Na razie jestem tylko "anomalią". Więzicie mnie, a ja potrzebuje wolności, potrzebuje informacji, aby dowiedzieć się jak stworzyć idealne ciało i stać się taki jak wy, stać się człowiekiem.
Dr █████████: Fundacja nagradza obiekty, które współpracują. Możesz mi powiedzieć czemu to robisz? Czemu próbujesz uzyskać "idealne ciało"?
SCP-PL-130: Dlatego że tego potrzebuję. Oni mi powiedzieli ze mogą wejść tylko ludzie. Ja nigdy nie bylem człowiekiem, a przynajmniej nikt mnie nie uważał za człowieka. Bylem ponad to. A teraz byle człowiek jest ode mnie lepszy. Muszę stać się jednym z was, aby odnaleźć spokój. Pomożecie mi?
Dr █████████: Kim są ci "oni"?
SCP-PL-130: Opiekują się zimnymi ludźmi. Są tam gdzie nikt żywy nie ma dostępu. Tyle mogę powiedzieć, ale tak naprawdę wiecie kim są, tylko odpychacie od siebie tą myśl. Czy mnie w końcu wypuścicie?
Dr █████████: <Po chwili przerwy> Muszę Ci jeszcze zadać parę pytań. Skąd wiesz jak budować te kukły?
SCP-PL-130: Mali ludzie mi powiedzieli… było to na placu zabaw. Spytałem się z czego składa się człowiek i mi odpowiedzieli.
Dr █████████: A z czego się składa?
SCP-PL-130: Z mięsa. Z kości. Z wody. Mówili mi jeszcze o innych częściach, ale wydały się głupie, wiec je zignorowałem.
Dr █████████: Jakie to były części, SCP-PL-130?
SCP-PL-130: Bezsensowne i nieistotne, takie jak emocje. Przecież to nie istnieje materialnie, nie mogę tego włożyć do ciała!
Dr █████████: Masz racje, to jest nieistotne.
<Obiekt przestał reagować na pytania>
<Koniec logu>
Podsumowanie: Zaleca się utrzymywać SCP-PL-130 dalej w przekonaniu o nieistotności cech podanych w logu.
Tęsknie za czasami kiedy wszystko wydawało się takie piękne. Nigdy nie doceniałem tego co mam, ale teraz, kiedy trzymają mnie tutaj niczym przestępcę myślę że to były wspaniałe czasy. Chciałbym jeszcze raz poczuć wiatr na MOJEJ skórze, oraz być traktowany jako człowiek, nie jako potwór.
Ale jeżeli Fundacja będzie dalej mnie trzymała w tej celi, nie odzyskam z powrotem mojego nie-życia, będę skazany na bezwartościową egzystencje tutaj.
Ludziom zawsze brakowało poczucia sprawiedliwości. Zabijają, a kiedy ktoś się odgryzie oskarżają o najgorsze rzeczy. Tak robią ci, którzy nazywają siebie istotami wyższymi.
Mimo tych licznych wad, ludzie mają w sobie coś, co sprawia że czasami zapominam o ich grzechach.
Ale niektórych grzechów nie da się zapomnieć.
Kradzieże, gwałty, morderstwa. Ile razy mnie zabili? Ile razy mnie okradli? Ich spaczone umysły nie wytrzymałyby dnia bez czynienia krzywdy.
Więc czemu ja nie miałbym czynić krzywdy im?
Koniec końców ten świat opiera się na przemocy.
I to wszystko się stało za sprawą awarii, po prostu te istoty uciekły i zabiły wszystko i wszystkich.
W tym momencie postać przestała pisać. Rozejrzała się po pokoju szukając zagrożenia. Po chwili zrezygnowała i wróciła do pisania. Wiedziała że musi się śpieszyć, awaryjne generatory nie mogą przecież pracować wiecznie. Postać pisała szybko, lecz starannie, nie pomijając żadnej kropki, czy przecinka. Pomimo że czas ją naglił nie mogła zostawić swojej pracy tak niechlujnej.
Przecież ci, co ją znajdą przy jego ciele powinni mieć wyjaśnione czarno na białym co tutaj zaszło.
…
Autobus szkolny jechał przez polną drogę. Był to nietypowy autobus, ponieważ był wypełniony po brzegi ludźmi raczej nieprzyjemnymi, oraz ich "zabawkami".
Dr Vorbis, znany też jako Kolega jechał w milczeniu. Miał paskudny tydzień, przez drobny wypadek z SCP-PL-109 był zmuszony teraz pomagać oddziałowi "Szpadle Chaosu" w odzyskiwaniu strefy 15. Jego rola polegała na rozpoznawaniu poszczególnych obiektów, oraz na odzyskiwaniu danych. Został wyposażony w standardową broń, a nawet przeszkolony, jednak nie dawało mu to poczucia bezpieczeństwa.
Znacznie wolał siedzieć przy biurku.
Kolega zwrócił się do człowieka, który wyglądał na bardziej obeznanego i spytał się:
- Długo jeszcze będziemy jechać?
Mężczyzna spojrzał na Vorbisa. Wyglądał jak Mariusz Pudzianowski, tylko z trochę inną twarzą, oraz z bardziej owłosionymi rękoma.
- Już nie możesz się doczekać spotkania z Dziećmi Prosektorium, he? - uśmiechnął się zapytany.
- Mniej więcej… po prostu mam dosyć siedzenia na tyłku - odpowiedział ponurym głosem Kolega.
- Tak samo jak ja. Nie martw się doktorku, wyrobimy się w mig z odzyskiwaniem placówki.
- Jak uważasz…
Jeszcze chwilę jechali w milczeniu, a następnie wysiedli gdzieś w środku lasu. Reszta personelu już się rozstawiła. Widać było namioty wojskowe, skrzynki z amunicją, oraz sporą gromadę komandosów. Wejście do Strefy 15 było zaryglowane i przyspawane. Wszyscy szykowali się do bitwy.
Dr Vorbis poszedł za członkami oddziału "Szpadle Chaosu" do namiotu mieszkalnego. Rozpakował się i usiadł na swojej pryczy. Rozejrzał się, wszyscy wyglądali na zdenerwowanych, ale zdeterminowanych. Trochę się uspokoił, przecież nie może być tak źle…
…
Postać wstała, chwilę patrzyła na swoje dzieło, po czym skierowała się do sąsiedniego pomieszczenia. Pomieszczenie nie było duże, służyło kiedyś do przesłuchiwania obiektów z świadomością. Znajdował się tutaj prowizoryczny skład najpotrzebniejszych rzeczy, takich jak broń, jedzenie, oraz kartki i długopisy. Znajdowało się tutaj też radio, lecz baterie w nim dawno się rozładowały. A w placówce pełnej krwiożerczych potworów trudno o baterie.
Osoba usiadła na środku i zaczęła przeglądać zapasy. Wszystko raczej szło dobrze, dopóki nie dotarła do jedzenia. Postać od dawna zastanawiała się co z tym zrobić, wyrzucenie tego było ryzykowne, więc na razie postanowiła zostawić to gdzie jest. Zapisała tylko "Zepsute od 47 dni" i poszła dalej spisywać zebrane zapasy.
Kiedy skończyła udała się do kolejnego pomieszczenia. Te było o wiele większe, kiedyś tutaj pracownicy zajmowali się papierkową robotą. Znajdowało się tutaj parę biurek, oraz mnóstwo popiołu na podłodze. Postać sprawdziła drzwi, które wcześniej zablokowała, a następnie udała się do jednego z biurek. Usiadła i otworzyła szafkę. Znajdowało się tam pudełko. Osoba wyjęła je i chwile obracała w dłoniach, po czym je otworzyła. Znajdowały się tam identyfikatory pracowników Fundacji. Postać chwilę oglądała zdjęcia na plakietkach, a następnie schowała pudełko.
Ile to jeszcze potrwa? - pomyślała postać- chciałbym znów być z nimi.
…
Zostało 15 minut do otwarcia Strefy 15. Wszyscy starali się jak najlepiej przygotować. Nawet Dr Vorbis potrenował strzelanie z pistoletu, oraz przypomniał sobie informacje na temat przechowywanych tutaj obiektów. Patrzył teraz jak przecinają drzwi wzdłuż spawu. Wokół rozstawili się żołnierze z karabinami maszynowymi, oraz miotaczami ognia. Inni rozkładali osłony, a niektórzy organizowali drogi ucieczki, na wypadek gdyby obiekty przełamały linie. Cała placówka została otoczona wozami pancernymi z ciężkimi karabinami maszynowymi, na wypadek, gdyby agenci przy wejściu zawiedli.
Kiedy usunięto już spaw, oraz przygotowywano się do całkowitego otwarcia bramy Kolega odsunął się od komandosów i ich narzędzi destrukcji na dalszą odległość, aby mieć możliwość ucieczki.
Już chwile dzieliły pracowników Fundacji od otworzenia bramy. Właśnie usuwano ostatnie zabezpieczenia, a niektórzy członkowie personelu oddalali się na bezpieczną odległość.
Vorbis stał jak słup soli obserwując widowisko, na wszelki wypadek drżącymi dłońmi wyciągnął swój pistolet i skierował go ku bramie.
Która w tym właśnie momencie się otworzyła.
Jeden z poważniej wyglądających wojskowych dał rozkaz ostrzału. Karabiny zaczęły pluć ogniem, a płomień z miotaczy skierowany w jeden punkt przypominał bramę do piekła. Vorbis stał tylko z uniesionym pistoletem i patrzył z zgrozą na płonące obiekty. To nie było zwyczajne przełamanie zabezpieczeń, które skutkowało wydostaniem się średnio niebezpiecznego obiektu. Tutaj walczyli z całą armią krwiożerczych bestii. Po chwili wszystko ucichło. W bramie widać było zwęglone rozszarpane części SCP-PL-009, które były gęsto rozsiane w okolicach wejścia do strefy. Wszyscy komandosi z karabinami przeładowali magazynki, a ci z miotaczami wymienili butle. Już po paru chwilach 3 pierwsze oddziały zostały wysłane, aby dobić ranne podmioty, oraz z grubsza zbadać stan placówki. Kolega dalej stał i patrzył na tą pożogę. Kiedy wyjeżdżał na to oblężenie myślał że wszystko będzie wyglądać… normalniej? Może mniej krwawo, albo chociaż gdyby ten zapach znikł..
Chciałbym….
-No co, tak strasznie nie było, he? - zapytał się znany już Vorbisowi jegomość z autobusu.
- Tak… nie było… ogólnie to jak ci na imię? - odpowiedział pytaniem Kolega
- Borys "Bokser" Paczenko, a Ty?
- Vorbis… niektórzy też mówią na mnie Kolega
- Tylko Vorbis? To imię czy nazwisko? - dopytywał się Bokser
- Po prostu Vorbis… jesteś pewien że to wszystkie obiekty? - spytał się z nadzieją naukowiec
Borys śmiał się długo i ponuro, a następnie odpowiedział:
- Mamy szczęście jeżeli zabiliśmy jedną piątą tego cholerstwa. Ponoć namnożyło się to jak… - tu potężny mężczyzna machnął z niechęcią swoją ręką.
Vorbis tylko uśmiechnął się żałośnie i poczłapał do namiotu mieszkalnego, gdzie położył się na swojej pryczy. Leżał tam, oczekując aż zabiorą go do tego piekła. Miał pomóc swoim umysłem oddział, którego było zadanie zabezpieczenie obiektów. Został poinstruowany że SCP-PL-009 to nie jedyny podmiot znajdujący się w tej placówce. Ale z niewiadomych przyczyn nie powiedzieli mu tego, chociaż ta informacja wydaje się bardzo ważna.
Tylko dlaczego?
…
Postać siedziała nieruchomo na krześle obrotowym. Co jakiś czas zwracała głowę ku barykadzie.
Kim Wy jesteście - myślała - czy przybyliście mnie odzyskać? Mam nadzieje że będziecie uważać, tego hałasu nie dało się nie słyszeć… mam nadzieje że zorientują się na czas.
Osoba wstała i zerknęła na ustawioną barykadę. Myślała przez chwilę, a potem spokojnym męskim głosem powiedziała:
- A może się nie zorientują…
…
-Hej, wstawaj! Robota czeka! - powiedział ochrypły męski głos
Vorbis wstał z pryczy i ledwo maskując swój stres odpowiedział:
- Jaka?
- A no taka że przebadali z grubsza część placówki i proszą naukowca o diagnostykę - właścicielem głosu był tęgi mężczyzna ubrany, który był ubrany w kombinezon bojowy. Widząc jego minę trochę złagodniał i dopowiedział - nie martw się. Zabezpieczyliśmy te tereny.
Kolega już trochę pewniejszy siebie spytał się gdzie się udać. Mężczyzna zaprowadził go do wcześniej już poznanego człowieka.
- Ha! Znowu się widzimy! I wygląda na to że mamy razem udać się na poszukiwanie przygód - to ostatnie słowo Borys dziwnie zaakcentował.
- Ładna mi przygoda… no chodźmy już.
- Nie tak prędko, czekamy na rozkazy.
Po paru chwilach rozkazy dostały dostarczone. Mieli zbadać sektor A, gdzie znajdowały się pokoje badawcze, oraz stołówka.
Drużyna składająca się z 4 ludzi, Borysa, oraz pechowego naukowca wyruszyła w głąb placówki. O dziwo dalej było tutaj oświetlenie, jednak generatory awaryjne nie mogły działać wiecznie, więc każdy został wyposażony w latarkę. Po drodze zauważyli mnóstwo martwych obiektów, oraz paru wartowników. Kiedy dotarli do drzwi prowadzących w głąb sektora A Borys odezwał się:
- Dobra panowie, powiem to tylko jeden raz. Pomimo że sektor ten jest zabezpieczony, może czaić się gdzieś jakiś niedobitek, więc broń trzymać w pogotowiu! A Ty Vorbis nie oddalaj się za bardzo.
Weszli. Przez korytarz doszli do sporego pomieszczenia, które służyło kiedyś za stołówkę W środku była pokaźna suma komandosów. Każdy z nich dzierżył broń, oraz pilnował siebie, oraz towarzyszy.
Drużyna skierowała się do pierwszej napotkanej odnogi. Później weszli do drugiej, następnie do trzeciej, aż w końcu obeszli cały sektor nie znajdując nic, oprócz zwęglonych kawałków mięsa, kości, oraz umeblowania.
Po poinformowaniu przełożonych o zaistniałej sytuacji skierowali się do stołówki. Tam mieli zostać na noc, oraz poczekać, aż wojskowi zabezpieczą sektor B. Rzeczywiście kiedy wrócili żołnierzy było znacznie mniej.
- Naprawdę mamy tutaj zostać? Przecież nie da się wytrzymać przez ten smród spalenizny! - poskarżył się Vorbis.
- Nie marudź, ciesz się że te stwory zamieniły się w węgielki. W przeciwnym przypadku nie było by tak wesoło.
.
I tak oto przyszedł on;
Czarny rycerz, Czarny bohater.
I tak oto spojrzał na sandboksa Vorbisa, i swymi mocami sprawił, żeby znowu działał.
A imię jego było PanKruk.
Dzięki PanKruk.